WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 31 lipca 2013

Pomysł na... Koło

Słowo się rzekło - zatem prezentuję, co mam zamiar zrobić z obrazem.

Przepraszam za późną porę - aby odpocząć od zmagań twórczych wybrałam się na horror (Obecność). Ubolewam, że tego gatunku w kinach jak na lekarstwo, na dodatek rzadko który mnie przestrasza.
A każdemu horrorowi daję szansę.
Tutaj wszystko zapowiadało się dobrze - szczęśliwa rodzina kupuje dom, który okazuje się być nawiedzonym. Mnóstwo ulubionych przeze mnie scen - samotna osoba słyszy hałas, z duszą na ramieniu skrada się, tropiąc miejsce pochodzenia dziwnych odgłosów, kamera z tyłu za nią, albo, co gorsza, z przodu, dzięki czemu możemy zamrzeć z przerażenia, bo nieszczęśnik nie widzi, co dzieje się za nim, a ja...
...a ja w tym momencie słyszę "bul, bul, bul" albo "szur szur" - to w rzędzie obok jakiś nienasycony, kompulsywny potwór kupił sobie kubeł z kukurydzą i wiadro koli z lodem.
A więc do odgłosów z ekranu doszedł mój pełen nienawiści syk "ciiiiii - sza!" - ale co się odstało, tego już nikt mi nie zwróci.
Nie pojmuję, czemu multipleksy upodobały sobie sprzedawanie możliwie najbardziej szeleszczących, niedyskretnych przekąsek?

Ale...wracając do obrazu. Tak, jak wspomniałam, nie myślałabym o zmianie, gdybym była pewna swojej pracy. Wówczas (co miało miejsce wielokrotnie) może się ona spotykać z nieprzychylnymi komentarzami, albo raczej niezgodnymi z zamysłem, ale MNIE się podoba i tylko to się liczy.
W tym jednak przypadku od razu zastrzegłam sobie prawo do zmian, bo brałam pod uwagę ich ewentualność.
Przeżyłam więc wyzwalające doświadczenie, porównywalne do powrotu do ciemnych włosów i zalała mnie fala pomysłów.

Do nowej koncepcji potrzebuję :
- michy sałatkowej
- kartonu białego
- farby
- magicznego kleju Rubber Cement, dzięki któremu można do woli przyklejać różne rzeczy, przesuwać je, a nadmiar substancji ściera się poprzez wałkowanie.


Zmiana obrazu nie musi oznaczać trwałego przemalowania.
Jeśli potraktujemy go jako wersję podstawową, dzięki wykonaniu kółek wielkości czarnego Koła (standard trzymany dzięki misce) i mocowaniu ich w miejscu poprzedniego, możemy mieć X wariantów tego samego PROJEKTU.
Na przykład taką wersję z okiem :


Wymyśliłam kilkanaście wariantów - nie wykluczam, że któryś z nich spodoba mi się na tyle (oko strasznie kusi), że zmienię Czarne Koło na trwałe.

Wyobraźcie sobie Państwo, że posiadacie taki obraz na własność. I w załączeniu 7 kółek.
Wówczas każdego dnia tygodnia możecie sobie "zrobić" inną Muchę.
Zmieniać, jak perfumy - w zależności od nastroju.

Co ważne - wierność koncepcji. Warianty nie powinny zaburzać tego, by praca wciąż była portretem zapachu - czyli duftartem.

No i jak Wam się podoba?

Tymczasem nieuchronnie zbliża się (a nawet już jest) szczególny dzień tygodnia - czyli Czwartek.
Zapraszam jutro na relację z najwyższego piętra Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Można założyć, że skoro tydzień temu dostałam tam ataku śmiechu, będzie ciekawie.
Jajca w rajstopach, bekający telewizor, męski striptiz, ciemna kabina z odgłosami strzelania w pysk - to tylko niektóre z frapujących PROJEKTÓW.

14 komentarzy:

  1. Leci, leci mucha do Wojtaszka ucha.
    Leci, leci pszczoła do Wojtaszka czoła.
    Leci, leci osa do Wojtaszka nosa.
    Leci, bąk tłuściutki do Wojtaszka bródki.
    Leci.............

    Nie podobało się jedno? To proszę; do wyboru, do koloru.
    Jakiś to pomysł na pewno jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Warianty nie powinny zaburzać tego, by praca wciąż była portretem zapachu". Czyli o przesłaniu powinien decydować element stały. I jakby nie patrzył clou pracy jest nadal nieszczęsna mucha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano. Chodziło mi o to, żeby element kolisty był neutralny zapachowo.
      Już myślę o drugim obrazie.

      Usuń
  3. Hmmmmm , nie jestem pewna czy taka koncepcja do mnie przemawia - ale jeżeli jesteś przekonana do tego to ok.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczę, jak wyjdzie "w praniu". Wojtek powiedział, że może mi nawet dziurę wyciąć. Możliwości jest wiele.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czuję sie bardzo rozczarowana, bo mnie się bardzo podobała pierwsza wersja. naprawdę. nie jestem żadnym znawcą, tylko (albo aż :)) odbiorcą, ale po prostu dech mi zaparło jak zobaczyłam Koło. Z zachwytu. Ale ja się nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to właśnie możesz być spokojna - bo koncepcja wczorajsza zakłada nie zmienianie wersji podstawowej. Jest mi bardzo miło!

      Usuń
  6. Wysłałam komentarz zanim napisałam całość. Dopisuję więc.
    Koło, z rozmazanymi brzegami i tym wrażeniem wypukłości było dla mnie jakieś takie... wesołe wręcz, a kreska kojarzyła się z Japonią. Mucha zaś... po tym jak zobaczyłam Twoją barczatkę dębówkę, to kocham wręcz wszelkie owady, które malujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o...biedronce! Zapachowo nieobojętna - niszowa, powiedziałabym.
      Chyba abstrakcjonizm wymyka mi się z rąk :)

      Usuń
  7. Czwartek za chwilę przejdzie do historii.
    Ja nic nie mówię, ale ciekaw jestem, dlaczego doniesień z MSN brak. No DLACZEGO?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo dzisiaj środa :P

      Usuń
    2. Znaczy faktycznie czwartek psia kość .

      Usuń
    3. Ależ dzisiaj czwartek - napisałam stosowny komunikat. Czwartek ukaże się - w piątek. Całkowicie padł mi komputer - ten, w którym mam zdjęcia i z którego korzystam.
      Najuprzejmiej proszę o zrozumienie.

      Usuń
    4. Ja z kolei byłem święcie przekonany, że wczoraj był piątek :D

      Usuń