WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 11 lipca 2013

Krytyczny Czwartek nr 4 czyli kolejne cuda w Zachęcie

Dziwami tych cudów nie nazwę, dziwy były w poprzednim odcinku.
Aczkolwiek i tu co nieco szczegółów intymnych się zobaczy.

 Przepraszam, że tak bez wstępu rzucam Państwa w głębię "sztuki' "nowoczesnej... nie chcę tracić czasu na formę, żeby czegoś nie zapomnieć. Zadanie - nie ukrywam - jest trudne.

Na początek -  nr 1- Cud Mistyfikacji.
Muszę tu niestety przytoczyć tytuł "wystawy"- i ten wyraz powoli zaczyna potrzebować cudzysłowu.

Nazywa się to (?) "Powstanie i Upadek Powietrza"
Chyba najlepiej, jeśli powiem ludzkim językiem, co widziałam, a potem, co napisał Krytyk.

Oto pusta sala, głośniczki, przez które sączy się donośniejszy lub cichszy szum i jakieś niezidentyfikowane odgłosy, nieprzyjemne.


No i już.
Początkowo myślałam, że to remont, a dźwięki z któregoś z pomieszczeń obok, ale kiedy mijałam wejście do sali, patrzę - a tam opis "wystawy" - która - UWAGA, UWAGA - jest rzeźbą!
No dobra, myślę sobie, może ja czegoś nie wiem?
Może znajdują się tam płaskorzeźby tak doskonale upodobnione do ścian, że ich nie widać?
Ale nie.
Prosz :
" Rzeźba K. znajduje się w 17stu niedostępnych dla nikogo pomieszczeniach. Są to szczeliny między ścianami, nieczynne szyby windowe i korytarze, a także świetliki. (...) Wszystkie one zostały odnalezione wokół monumentalnej sali wystawowej nowej części galerii na drugim piętrze, która wyznacza najważniejsze osie rzeźby. K. widzi w nich nową formę, rozsadzającą istniejący budynek - to trzy równoległe wobec siebie, masywne ściany zwieńczone świetlikami.
Paradoksalnie ich domknięcie służy jednak ujawnieniu tego, co znajduje się pomiędzy nimi.
To rozrzedzające i zagęszczające się powietrze - czyli dźwięk".

Chciałoby się rzec - "Ten pozorny idiotyzm zakrawa na większy paradoks".

Znaczy się, o ile dobrze rozumiem, pani K. puściła dźwięk w pustej sali i nazwała to rzeźbą, albo może to orły z Zachęty przyodziały w słowa wielkie nic?
Podążając w ślad za nimi, spodziewam się, że jeśli artysta zagra na fujarce (że nie wspomnę o pomysłach na inne wydanie dźwięku) np. w windzie - stworzy rzeźbę - oczywiście, jeśli winda znajduje się w Galerii (nie handlowej), ew. może dziać się to w windzie anonimowej, ale nieanonimowy musi być twórca i najlepiej sfilmowany.

Teraz - dla odpoczynku - Cud nr 2 czyli Coś z Niczego
 W Zachęcie trwa remont, w związku z którym wyłączono z użytku główne wejście i do galerii można dostać się od dołu, z boku.
Mija się - o, takie kółka z W w środku.


Przechodzień zwykły przeszedłby i niczego nie zauważył, ale Zachęta uwrażliwia nas, gdyż mamy do czynienia z REALIZACJĄ.
"W wielu poprzednich jego ("artysty") dostrzec można działanie swego rodzaju grawitacji - siły, która przyciąga elementy kompozycji do jej dolnej krawędzi. Ponieważ przestrzeń piwnicy Zachęty jest dość ciasna, artysta postanowił odwrócić sytuację i uczynić sufit elementem centralnym swojej pracy. Większość z nich (kół), w stanie transformacji, unosi się ku górze. Instalacja ukazuje przemianę płaskiego obiektu w trójwymiarowy, ale może być też odbierana jako żart na temat systemu informacji wizualnej, który powoli ulega dezintegracji".

Zaciekawiło mnie, czy twórca, zanim przystąpił do "realizacji", opowiadał kuratorowi, o co się rozchodzi, czy też najpierw "zrealizował", a krytycy wytłumaczyli mu, co zrobił.
Swoją drogą, dostał skandalicznie mało miejsca na działanie - czyżby nie był w stanie pokazać żadnego filmu? W końcu dostrzegł, że : wejście jest na "W", wyjście jest na "W", jego "projekt" znajduje się w ich pobliżu - użył więc tych liter - i nic mu się nie należy?

Nie da się tego powiedzieć o następnym cudzie - nr 3 - Cud Skojarzeń

Wystawa nosi nazwę Wolny Strzelec
Tym razem - opis umieszczę najpierw.
"Zarówno termin angielski, jak i polskie tłumaczenie zachowują źródłowy ślad "wolności".
W sytuacji rynkowej możemy nazwać ją wolnością "od" - od trudu i znużenia etatyzmu.
"Do" - wyboru rodzaju i charakteru pracy (...)
Wolnymi strzelcami są artyści, prefigurujący sytuację egzystencjalną wielu pracowników".

Czyli...że ja też prefiguruję? I nic nie wiem?

Jakie może być najprymitywniejsze skojarzenie z "wolnym strzelcem"?
Tak! Strzelec - strzelanie - myślistwo.

Tradycyjnie - w sali filmowej projekcja. Zwielokrotniona. Na jednej ścianie wyświetla się, jak pan myśliweczek, znajdujący się w pokoju bogato przez siebie wyposażonym, strzela do ekranu z wiatrówki.


Na drugiej ścianie - się wyświetla ktoś biegnący, filmowany po amatorsku. Słychać dyszenie.


Widzą może Państwo z prawej strony małe ekraniki i ofiary sztuki (tzw. artvictims) siedzące w słuchawkach? Tam lecą filmiki naturalistyczne, nie alegoryczne.



Na wszystko to patrzy jednorożec. W sumie może być. Po co, nie wiem. Że niby trofeum?


Na koniec - deserek - Cud nr 4 - Z Klejnotami

Spostrzegłam, że moda na pokazywanie genitaliów trwa od wielu lat.
Czy to Zachęta, czy CSW, nowoczesność nie obejdzie się bez ch... (CSW zdecydowanie prowadzi ilościowo w tym sezonie).


Zobaczyłam też staroświecką instalację w stylu vintage :


Oraz kompromitujący (nieporadnością), tragiczny po prostu rysunek :


A teraz, proszę Szanownych Czytelników o uwagę.
Proszę przeczytać poniższy tekst do końca. Ładunek bełkotu był tak przytłaczający, że musiałam natychmiast po zapoznaniu się z nim zadzwonić do trzech osób i przeczytać im to na głos.

Oto, co krytyk z Zachęty pisze o jednym z "projektów"
"Arcydzieło to długotrwały, wieloosobowy związek partnerski autora z osobami, instytucjami zapraszanymi - do tańca, współpracy, udziału - do trójkąta/akordu pracy, zabawy i walki o miłość, równość i wolność.
Projekt mapuje (...) obszary rzeczywistości w poszukiwaniu realnego exodusu - utopii rzeczywistości otwartej, inkluzywnej, poliamorycznej i relacyjnej.
(Projekt) jest nie tyle alternatywą wobec tradycyjnych podziałów, co paktem, partyturą i fantazją totalnej pełni - happy endem romantycznej przygody z kłopotliwą wolnością".

W zasadzie nie mam tu czego pogrubiać - ew. wszystko.
Tak.

Czy chcieliby Państwo, żebym zamieszczała nazwiska kuratorów odpowiedzialnych za wystawy? Wojtek powiedział, że obowiązkowo.

Dziękuję za uwagę.

172 komentarze:

  1. Porażające! Nie zdawałem sobie sprawy ze skali zjawiska. Szybko sygnalizuję, że doczekałem i przeczytałem, ale muszę zebrać myśli, zanim stworzę tu Rzeźbę.
    P~N~P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście - przemyśl projekt na spokojnie, ale w sumie...recenzję możesz napisać i bez niego, na dodatek wypowiedzenie jej na głos jest rzeźbą.

      Usuń
    2. Jak sprzedać taką rzeźbę? Nagranie?
      Jednak doczekałam wpisu.

      Kochana, Ty nie zwiedzałaś wystawy, nie oglądałaś rzeźby, Ty odbyłaś "spacer akustyczny" ( w cudzysłowie, bo wyrażanie zapożyczone).
      Jutro napiszę więcej, bo teraz, nie ja nie sprzątam, ja dekonstruuję instalację, mocuję się z chaosem przestrzeni. Trwa to długo, bo jestem wolna(nie szybka)przez refleksje nad utopią miejsca bez skazy (porządek w szafie)
      Idź jutro na wernisaż, opowiesz, jak tam archeologia scenografii http://www.nowyteatr.org/pl/event/pojawia%20sie
      Karola

      Usuń
    3. Moja droga, nie mocuj się za bardzo.
      Spacer akustyczny, mówisz? Wniosłam do Zachęty swój wkład - intensywną woń perfum Archives 69. Nie mam już siły się zastanawiać, ale może powietrze, otaczające mnie, jako nośnik zapachu, również było "realizacją" - czy rzeźbą może nawet? się zastanowię.
      Jutro.
      Co do wernisażu - mam jutro kocioł i Gościa, którego bardzo cenię.

      Usuń
  2. Odnoszę wrażenie, że krytycy i ci...eeee...twórcy postanowili rozpisać konkurs "kto zrobi z widzów większych idiotów" oraz "kto w najbardziej pretensjonalny sposób, używając możliwie dużej ilości wyrazów powiązanych w nonsensowne związki frazeologiczne". Za naszymi plecami dają sobie nagrody. Jestem tego pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pewne sygnały, że cynizm im nieobcy. Natomiast wydaje mi się, że swoje recenzje cenią i piszą na poważnie. Co do nagród - nie wiem. Nie badałam terenu.

      Usuń
  3. "kto napisze o tym w najbardziej pretensjonalny sposób(...)", miało być powyżej. Czekałam do nocy na ten wpis, więc proszę o wybaczenie roztargnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gustaw jest przeziębiony, wciąż zawracał mi głowę - stąd żółwie tempo, no bo jak Go nie przytulić? Nie wysłuchać?

      Usuń
  4. O jeeeeeżuuuuuuu 8( to się dzieje naprawdę ??? szalenie brakuje mi emotki walącej głową w ścianę ew. dyndającej na szubienicy , z drugiej strony głupotą byłoby robić sobie krzywdę z powodu - no właśnie , jak to nazwać ? Czuję się wyróżniona i zaszczycona , że uznałaś mnie za godną podzielenia się takim kwiatkiem :* i coraz bardziej Cię podziwiam - ja bym nie dała rady obcować z takim czymś więcej niż raz i na dodatek jeszcze sensownie tego opisywać , chociaż sensowny opis bezsensu jest całkowicie niemożliwy .

    Ad wystawa 1 - pomysł iście genialny w swojej prostocie - to po prostu rzeźba z powietrza , które przybrało kształt pomieszczenia w którym się znajduje , zatem właściwie każdy ma takie cuś w swoim domu - cóż za powszechność sztuki ! tylko jakoś nie bardzo ten dźwięk widzę .O to jednak mniejsza , gorzej , że najwyraźniej Zachęta zaczyna się walić , skoro te trzy ściany rozsadzają budynek :P to dopiero Sztuka Powalająca :D

    ad wystawa 2 - czuję się osobiście dotknięta , bo nie widzę żeby którekolwiek z tych kółek transformowało w trójwymiar - wszystkie są przyklejone na płasko do ściany . Artysta wpuścił publikę w maliny !!! no chyba że one są w fazie początkowej i jeszcze się nie ztransformowały w sposób zauważalny , na razie identyfikują kompatybilne formy możliwości przekształcenia sie w transpłaszczyznowe obiekty geometryczno-wizualne :P a w ogóle to te kółka kojarzą mi się z reklamami sklepowymi z lat 60-70 -kolorystyką i krojem :D

    ad wystawa 3 - no cóż , cudem by było , gdyby komuś się to z czymkolwiek skojarzyło :P ale jednorożec jest piękny i ma niezwykle adekwatną do sytuacji minę , jakby zjadł cytrynę :D

    ad wystawa 4 - hmmmmm .Instalację bym po prostu nazwała śmietnikiem , ale może to obraz implikacji kreatywnych poziomów wielopłaszczyznowych związków i przemian zachodzących pomiędzy spolmorfizowanymi płaszczyznami nieprzeciętnej przestrzeni głęboko i adekwatnie zimpaktowanej na przykładzie wypartych nieschematycznych wspomnień z obozu OHP w Niemieckiej Republice Demokratycznej :P
    A rysunku się nie czepiaj - nie znasz się , jest niekomercyjny więc jest sztukom przez duże U :P jakby był prawidłowy nie nadawałby się do pokazywania :P

    Co do tekstu końcowego - chciałabym wiedzieć , co znaczy słowo "poliamoryczny" - tak na chłopski rozum wydaje mi się że wielomiłościowy , ale co to kurka wodna znaczy ? Jak coś może być jednocześnie paktem ,partyturą i fantazją ? Kurna , czy exodus czyli wyjście oznacza to samo co utopia czyli mrzonka ? czy oni naprawdę mają ludzi za idiotów i czy nie widzą że sami są idiotami i się ośmieszają ? Kiedy czytam coś takiego , ręka mnie świerzbi ,żeby złapać ciężki rondel i przypierniczyć takiemu pseudointelektualiście w łeb , aż ludzką mowę odzyska .

    Teraz serio : a czy umieszczenie nazwisk nie pociągnie za sobą jakichś nieprzewidzianych i nieprzyjemnych dla Ciebie skutków typu oskarżenie o zniesławienie , poniżenie , naruszenie dobrego imienia itp ? G... lepiej nie ruszać , bo się człowiek ubabrze :/ a po osobach wpychających takie rzeczy jako sztukę wysoką niczego dobrego bym się nie spodziewała .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi hi. Zobaczyłam, ze przyjęłyśmy, niezależnie od siebie, podobną konwencję komentowania:)

      Usuń
    2. poliamoryczny - poligamia monogamiczna, (bo nie ze wszystkimi na raz, a wymiennie, dzisiaj Kasia, jutro Stasiu, pojutrze Stefania). Grupka się zna i wymienia. w Zwierciadle popełniono artykuł.
      http://zwierciadlo.pl/2012/seks/erotyka/poliamoria-wszystko-w-rodzinie
      " mówi Edyta. – To sprawia, że mogę doświadczać siebie jako istoty seksualnej na wszystkie możliwe sposoby."

      Usuń
    3. Parabelko, jestem pod wielkim wrażeniem twoich wywodów i przenikliwości, twoje oburzenie jest, wydaje mi się, najwłaściwszą reakcją. Zgadzam się z każdym słowem, humor jest mi bliski - no po prostu wspaniałą żeś mi zafundowała nagrodę za moje trudy. Tak, trudy, bo Krytyczne Czwartki dużo ode mnie wymagają.
      Najgorsze chyba jest spisywanie z ciemnych zdjęć (nie wolno używać błysku) opisów "realizacji" - a potem spisuję to na kompie z kartek.
      Krotko mówiąc - perły rzucasz, i to nie przed wieprze.
      Czuję się usatysfakcjonowana.
      Co do nazwisk - może i masz rację, żeby nie umieszczać, jednak z drugiej strony, czy już same Krytyczne Czwartki nie są ryzykowne? Czy jako osoba i artystka, która czuje się odpowiedzialna za ośmielanie publiczności Zachęt i CSWów nie powinnam postąpić uczciwie i nie pozostawić bełkotu anonimowym?
      Albo choćby nie wspomnieć z imienia i nazwiska Kuratorów?
      Anonimowemu dziękuję za wyjaśnienie i link.

      Usuń
    4. Dziekuję Ju :* Myślę , że Krytyczny Czwartek sam w sobie nie jet niebezpieczny , gdyż albowiem zawiera wyłącznie Twój opis obiektu z wyważonym komentarzem , bez żadnych wzmianek o personaliach twórców i komentarzy tychże wymienionych z nazwiska twórców dotyczących . Myślę , że wystarczy samo pokazanie że król jest nagi , jego imie to drugorzędny drobiazg .
      Zaciekawiła mnie potężnie jedna rzecz - dlaczego nie wolno używać flesza ? Czyżby obiekty były tak kruche i bezcenne jak średniowieczne rękopisy albo malowidła z grobowców etruskich ? Nie wiedziałam , że mamy takie wrażliwe powietrze w Zachęcie :DDD...


      Anonimowy - dziękuję za wyjaśnienie słowa poliamoryczny - kiedyś na takie coś mówiło sie po prostu rozpusta albo puszczalstwo względnie dziwkarstwo , zależnie od płci osoby to uprawiającej :p niech żyje poprawność polityczna - nie mogę się doczekać , kiedy złodziei będziemy oficjalnie nazywać uczciwymi inaczej .

      Usuń
    5. ja mam pomysł na złodzieja - dezorganizator własności
      Karola

      Usuń
    6. Brawo !!! trzeba to wprowadzić do oficjalnej mowy urzędowej . I wyprowadzić sie na najdalsza bezludną wyspę ewentualnie wystrzelić w kosmos , bo żyć w takim świecie się nie da .

      Usuń
    7. Albo jeszcze mądrzej - dezintegrator własności :D

      Usuń
    8. Albo prefigurujący własność (nad tym słowem również należy się zastanowić).
      Co do błysku - nie wiem, może zakaz wynika z troski o spokojną kontemplację zwiedzających?
      Rozpusta - to zbyt pojemne określenie. Należało pochylić się nad nią i ustalić kategorie.

      Usuń
    9. Błysku, czyli tzw. flesza, nie wolno używać w większości instytucji muzealno-wystawienniczych, z obawy o... sam nie wiem... blaknięcie farby?

      Usuń
  5. Przyznam, że moją pierwszą reakcją był głośny śmiech. Zaraz potem przerażenie, ale już mi przeszło.
    Ad. komentarza krytyka: Zakładam optymistycznie, że to jakaś Prowokacja. Jeżeli nie, to prostackie, świadome czerpanie radości z informowania czytelników, iż są Durniami. Jeżeli nie tak, to mamy kolejny dowód na to, jak łatwo durnie mogą się utrzymać z publikowania swoich wypocin.
    Ad. Czegoś z Niczego: Jeżeli twórca przyjął, że wystarczy mu litera, figura geometryczna i kolor oraz przestrzeń, która "nie zajmuje miejsca" do realizacji swojej wizji, to mnie to nie przeszkadza:)
    Ad."Powstanie i Upadek Powietrza": Nie rozumiem tytułu. Nie słyszałam dźwięków, zatem właściwie nic nie wiem. Ale - przyjmując, że fala dźwiękowa jako zgęszczenie i rozrzedzenie cząsteczek ośrodka (w tym przypadku powietrza) może być rzeźbą, to To mi się nawet podoba. Przyjemnie będzie pomyśleć, słuchając muzyki, że dotykamy "rzeźby":)
    Ad. reszta -non comment.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, serdecznie dziękuję za komentarz. Pozwól, że odniosę się do paru zdań.
      Sądzę, że komentarz krytyka, TEN komentarz, nie jest prowokacją. Wyobraź sobie, że taki ktoś od lat jest zakopany w lekturach na temat, powiedzmy, konceptualizmu, że nie tak, jak ja, raz w tygodniu, obcuje z "projektami", ale dzień w dzień w nich "siedzi".
      Ad. literek - jak wspomniała Parabelka, gdzie tu wspomniana w opisie trójwymiarowość? Powiem coś strasznego - nie ma jej! Nic a nic! Poza tym, jako wzorek na ścianie, też mi nie przeszkadza. Ale za dzieło sztuki go nie uznam.
      Co do "rzeźby" z powietrza - mogę uznać pomysł za ewentualnie interesujący, ale na piśmie, w postaci anegdoty czy ciekawostki na ostatniej stronie książki z fizyki.
      Realizacja nie wnosi nic.
      Zajmowanie wielkiej (największej) sali wystawowej na szumy wydaje mi się grubym nadużyciem i zabieraniem miejsca czemuś, co mogłoby być sztuką - tylko tak się zastanawiam, czy w Zachęcie w ogóle byłoby to możliwe?

      Usuń
    2. A - i jeszcze dodam, że słuchając muzyki rzeźbę mamy w uszach (oraz w innych otworach, w których jest powietrze).

      Usuń
    3. Taką "rzeźbę" to ja mam w otworze, w którym nie ma powietrza. :/

      Usuń
    4. Nie znam Sabb, nie odniosę się zatem emocjonalnie.
      Powiem tylko tak: Powietrza nie ma tylko w próżni. Czyżbyś miała taki otwór?
      W delikatnie sugerowanym otworze (się domyślam) powietrze jest mieszaniną tak różną od naturalnej, że fala dźwiękowa może może być rzeźbą niewyobrażalną.:))

      A mnie i tak podoba się wyobrażenie fali dźwiękowej jako rzeźby. Oczywiście świadomość częstotliwości jeszcze bardziej pobudza moją wyobraźnię:)

      Usuń
    5. To był żart. Metafora, która miała być wyłącznie zabawna. Dowcip.

      Ale jeśli już się czepiamy, to nieprawdą jest, że powietrza nie ma tylko w próżni. Powietrza nie ma wszędzie tam, gdzie nie ma POWIETRZA.

      Mogą być inne gazy, mogą być ciecze (tak, wiem, że gazy, w tym mieszanina zwana powietrzem, rozpuszczają się w cieczach, ale nie we wszystkich i nie wszędzie są), mogą być ciała stałe.

      Próżnia to nie jest brak powietrza, tylko brak jakichkolwiek cząstek posiadających masę spoczynkową.

      Usuń
    6. Oczywiście! Masz rację. Dziękuję z przypomnienie! Tak dawno uczyłam się fizyki:)

      Usuń
    7. O ja pierdziu! Czy rzeźba z innych gazów wchodzi w grę? to faktycznie niewyobrażalne

      Usuń
  6. Nawet tego skomentować nie potrafię... no w stupor jakiś wpadłem i koniec o.O Parabelka świetnie to podsumowała! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to mam. Moja elokwencja poszła... Dokądś. Nie powiedziała dokąd, ale może wróci, jak przestanę się wytrzeszczać na te "dzieła".

      Z resztą, moja elokwencja ma wolne. Elokwencja Parabelki odwaliła szychtę. :)

      Usuń
    2. Gryxiu, a ja spać nie mogłam, chyba podświadomie pragnąc zrozumieć matrix, podczas oglądania - w Zachęcie - doznałam stuporu i nie mogłam się stamtąd wydostać!

      Usuń
    3. O, chyba potwierdza się hipoteza o umyślnie osłupiającym wpływie "wystaf". Jeszcze mała chwilka, i może ktoś zaproponuje ciekawą teorię spiskową?
      P~N~P

      Usuń
  7. Wróciłam. Mam jeszcze jeden komentarz.

    Wyobrażam sobie ludzi, którzy przyglądali się Ju, jak z namaszczeniem uwiecznia na zdjęciach te cuda (czy raczej cudaki). Ciekawa jestem, czy myśleli, ze jej się podoba? :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna - ja poważnie traktuję zbieranie materiałów (czyli minę mam ponurą)

      Usuń
  8. A ja mam jeszcze jedno pytanie - a co ze zwiedzającymi , którzy mają przytępiony słuch albo słuchawki na uszach - jak oni zdołaja zachwycić się rzeźbą z dźwięku :P ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchawki na uszach? Czyli własna rzeźba? To jakby do muzeum wchodzić w obrazem pod pachą. Nie uchodzi.

      Usuń
  9. I chyba odkryłam sposób na stworzenie takiego mądrego komentarza do dzieł - bierze się słownik wyrazów obcych , ołóweczek i karteczki . Na ślepo otwiera sie słownik trafiając ołóweczkiem na jakiś wyraz , zapisywany następnie na kartecze . Kiedy mamy już dostatecznie dużo zapisanych karteczek wrzucamy je do jakiegoś naczynka , mieszamy starannie , po czym podrzucamy do góry , a kiedy spadną układamy je w stosik jedna na drugiej jak popadnie , po czym odczytujemy i nadając prawidłową formę gramatyczna umieszczamy po kolei w opisie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już samo w sobie jest dziełem. Opisującym siebie.

      Usuń
    2. To są po prostu dadaistyczne poematy :D

      Tru

      Usuń
  10. Rety. Czy to właśnie do tego prowadzi uwolnienie sztuki? Wyzwolenie jej z odniesień do rzeczywistości, rezygnacja z klasycznego kanonu piękna, zasady mimesis, jedności czasu, miejsca i akcji, czy to co opisałaś Justyno to ostateczny stopień swobody twórczej (lub tfu- raczej, jak kto woli)?
    Jeśli można bełkotać sztukami audiowizualnymi to przedstawiłaś nam reportaż z audiowizualnego bełkotu. Skomentowanego, dla wzmocnienia efektu, bełkotem werbalnym.
    Zastanawiam się w jakim stanie psychicznym byli krytycy piszący powyższe kwiatki, czy aż tak bardzo przywykli do tego, że każda brednia ubrana w trudne i wielosylabowe słowa skłania do tego by w nią uwierzyć i traktować ją jako prawdę objawioną, powtarzać z szacunkiem i czcią?

    Mnie się relacje z tym dziełem też kojarzą seksuologicznie ale z poliamorią nie ma to nic wspólnego. Jedyny możliwy związek, jaki mogłabym nawiązać z tymi "cudami" byłby czystym sado- maso, ja rzecz jasna musiałabym być stroną uległą. A zupełnie nie mam takich skłonności podziękuję więc Zachęcie i Tobie, za Twoje bohaterstwo (ciesząc się że to Ty tam byłaś a nie ja)'.
    Inna rzecz że ludzi o skłonnościach masochostycznych nie brakuje. Bywa, że są one całkiem wyrafinowane. Może spośród nich właśnie rekrutują się miłośnicy podobnej sztuki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na twoje pytania ja nie mam odpowiedzi, zresztą czy rzeczywiście chciałabym znać rozwiązanie? Dziękuję za skojarzenie seksuologiczne - to by mi nie przyszło do głowy.
      Ale przecież - tak sądzę - zamiast masochistą można po prostu być ofiarą.
      Na serio - mam wrażenie, że machina, rozpędzająca się od początku XXgo wieku, zbiera żniwo. Że nie da się tego zatrzymać...chyba, że...?

      Usuń
  11. To całkiem możliwe. Taki stan oszołomienia, wyłączenia własnych myśli, poddania się prowadzeniu, może być przyjemny. A przy tym [widzowie] dostają sugestię, że to wzniosłe, artystyczne i wyrafinowane; czują się więc lepsi, wzbogaceni. Stojąc w pustej sali! Nie ma sztuki, jest sama *sugestia* sztuki - ale science fiction! Czy to nie jest żywcem "Kongres futurologiczny" Lema - tylko że tam złudzenia indukowano chemicznie?
    P~N~P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To skrzyżowanie Kongresu Futurologicznego (tak!) z Rokiem 1984 z jego wspaniałą nowomową, dwójmyśleniem i ślepym podporządkowaniem się woli Wielkiego Brata.
      Nie tylko kłamstwo po tysiąckroć powtarzane staje się prawdą. Także największy absurd, najidiotyczniejsza brednia powtarzana po tysiąckroć bez drwiny, z nabożeństwem i poważnym wyrazem twarzy staje się mądrością.
      Przynajmniej jakimś tam rodzajem lub znamieniem mądrości.

      Usuń
    2. Rybko , pod warunkiem , że odbiorca nie używa własnego mózgu :P Inna rzecz , że wrażliwość na manipulacje to cecha bardzo indywidualna .Z trzeciej strony - po cholerę komu takie sztuczki ? Z bywających na takich wystawach część ma jak sądzę takie wrażenie jak my , część należy do zbliżonego do tfurców grona i ma zdanie jak oni , a reszta chyba nie bywa ;P .Rozumiem zmanipulowanie żeby masy przychodziły do kina na kasowy film który może przynieśc milionowe zyski , ale tutaj ? Chyba że idzie o osobistą satysfakcję tfurcy , że jest tak przekonywujący .Ale czy ma on szanse w ogóle sie tego dowiedzieć ?
      Mnie tam pusta sala nie wzbogaca - chyba umarłabym tam ze śmiechu albo czym prędzej opuściła szacowny gmach w celu udania się do pobliskiego Muzeum Etnograficznego , gdzie - mam nadzieje - sę jeszcze jakies normalne ekspozycje . Od "Kongresu..." Zachętę jedno różni - famakologiczne wizje wystepuja czy się chce czy nie , a tutaj łatwo się zorientować , że ałtor robi lud w bambuko...

      Całkiem już na koniec - mimo wszystko napełnia mnie coraz głębszy i szczerszy podziw dla ludzi potrafiących tak bezczelnie i z takim tupetem wciskać taki kit , oraz dla faktu , że potrafią jako "sztukę" przedstawić coś , czego właściwie nie ma , albo co nie ma nic wspólnego ze sztuką w tradycyjnym rozumieniu tego słowa . To naprawde jest sztuka !

      Usuń
    3. Po raz kolejny nadziewamy się na niemożność zdefiniowania sztuki. Jeśli sztuką ma być tym, co wzbudza emocje to ekspozycja, którą oglądała Justyna niewątpliwie sztuką jest, i to całkiem nośną. Wystarczy spojrzeć na mnogość komentarzy i na emocje w nich zawarte, na drak dystansu, żywiołowe reakcje. Wszak definicja nie konkretyzuje jakie uczucia sztuka ma budzić. Kontestacja jest tak samo cenna jak podziw a złość tyle samo warta co zachwyt.

      Istnieje taki mechanizm psychologiczny, na który można choć w części zwalić winę za ten absurd Nazywa się ładnie pławieniem się w odbitym blasku i wyjaśnia te zachowania i postawy, jednostki którymi bezrefleksyjnie naśladuje i przyklaskuje osobom uznanym przez nią za autorytety.
      Na takich wystawach się bywa ponieważ "wszyscy" (z którymi chcę się identyfikować) tam bywają, takimi dziełami sztuki się zachwyca ponieważ "wszyscy" się nimi zachwycają.
      Snobizm ma potężne zasługi w szerzeniu kultury i mecenat nad sztuką- ale w tym wypadku zapędza nas w kozi róg.

      Usuń
    4. Już kiedyś pisałam, że wzbudzanie emocji nie jest warunkiem dostatecznym do uznania czegoś za sztukę. Emocje wzbudza raczej sama koncepcja nabijania w butelkę (NwB), nie dyskutujemy tutaj o sposobach, a raczej o samym fakcie - no, może poza gazem w sali (powietrze - gaz).

      Sztuką jest cokolwiek, co Kurator za to uzna. Genialnie proste.

      Zaś co do prowadzenia, otumanienia - nie, to nie jest przyjemne. Dźwięki towarzyszące "wystawom" są niepokojące, depresyjne, czasem naprawdę muszę wyjść, bo czuję, że dłużej nie wytrzymam - jakby mnie co wyssało z energii.

      Usuń
  12. Jedni lubią zupę szczawiową, inni nie. Niezależnie od tego czy są świetnymi kucharzami, czy kompletnymi beztalenciami w dziedzinie kulinarnej.
    Jedni zjadają, ze wstrętem, po to by później, z upodobaniem, obrabiać dupę kucharzowi, inni po prostu nie jedzą.
    Są jeszcze inni, których zaczyna interesować receptura, cykl "produkcji", doświadczenie kucharza, odmiany zupy ( z jajkiem w całości czy roztrzepanym, z ryżem czy ziemniakami, z muchą czy bez...). Często okazuje się, ze rozmowa z kucharzem daje wiele przyjemności najwyższego lotu.
    I dotąd nie lubiana szczawiowa jest daniem, które od czasu do czasu bywa zamawiane i zjadane z chęcią.
    Współczuję grupie, która nadal przyjemność czerpie jedynie z obsmarowywania kucharza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy moja Mucha w Zupie ma z tym komentarzem coś wspólnego...?

      Usuń
    2. Wojtek powiedział, że się "skompromisowałam" i Woland musiał znać jeden z moich najsłynniejszych obrazów. To przepraszam.

      Usuń
  13. Teraz zaś, wyrażam szacunek dla Pani Justyny, człowieka "w temacie", biegłej w swoim rzemiośle. Czwartkowe teksty pisze ładnie, z kulturą. Wie, o czym pisze, bo widziała, słyszała, wąchała, czytała opisy, rozmawiała np. z panią od sprzątania. To jest baza, na której ma prawo formułować własną opinię, krytykować.
    Zdumiewające są natomiast krytyczne komentarze o ciągle jednakowo negatywnym nastawieniu, pozbawione dystansu, z małą refleksją i brakiem tolerancji dla zdań odmiennych.
    Zdumiewające jest to towarzystwo wzajemnej adoracji.
    Może warto zainteresować się i dowiedzieć jaka jest istota "sztuki współczesnej".
    Może warto dowiedzieć się, że powstała w czasach, gdy artysta przestał być tylko rzemieślnikiem w sferze dekoracji, a zajął się również przedstawianiem relacji między poznawaniem a rzeczywistością (między innymi) wykorzystując inne formy przekazu.
    Dożo można by tu pisać...
    A! Jeszcze sprawa genitaliów. Zbyt dużo ich? Być może. Prześledźmy w myślach znane nam rzeźby, obrazy, freski, ot, tylko od starożytności. Mało ich? Nie sądzę. Szkopuł w tym, że współcześnie fotografia i film są realistyczne, pozbawione upiększającego ruchu dłoni artysty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolandzie - dziękuję za słowa uznania, miło mi to czytać mimo tego, że znajdujemy się po dwóch stronach barykady. Co do pani z ochrony, jest ona symboliczną przedstawicielką gatunku tzw. zwykłego człowieka - a więc o "zdrowym rozumie". Przy tym osobą nie prymitywną, która mimo, że pracuje w ochronie, chce wiedzieć, o co się rozchodzi, zadaje sobie trud uzyskania tych informacji od kuratora, po to tylko, żeby WIEDZEĆ. Wg mnie to wspaniała postać - prawdziwa, nie zmanipulowana i ciekawa.
      Dlaczego zjednoczenie w obliczu absurdu wydaje Ci się zdumiewające? Wszak widzimy dominację niczego. To nie siebie adorujemy, tylko niezależność. Tak.
      No dobrze. Piszesz o innych formach przekazu. Niż dekoracja. Czy to dlatego tak mało jest miejsca na piękno? A Paul Klee, Chagall - nie byli współcześni?
      Bo teraz w Zachęcie nie widzę obrazów - czyli obowiązują TYLKO inne formy przekazu?
      Poza tym mam wrażenie, że przedstawianiem relacji między poznawaniem a rzeczywistością zawsze z największym powodzeniem zajmowali się filozofowie, socjolodzy itd - przedstawianie tego jako obiektów plastycznych prowadzi na manowce.

      Usuń
  14. Aha, rozmowa z osobą zdobywającą granty na prezentowanie powietrza w pustej sali ma dać snobistyczną satysfakcję? Mamy polubić, że ktoś z nas bezczelnie kpi? I uwierzyć, że najemy się widokiem śmietnika ze skorupkami od jajek? To nader śmiała teza. Co mogłoby za nią przemawiać?
    Pies N~P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nikomu nie każe niczego lubić. Można chcieć zrozumieć. Można zastanowić się, dlaczego Powietrzu grozi Upadek, można poznać jego strukturę, można domyślić się, co symbolizuje śmietnik, a co skorupka od jajka. Ale, przecież nic na siłę.
      Jeżeli chcesz popatrzeć na coś ładnego, obejrzyj Maneta, Boznańską Neyman.... Wyboru co niemiara.

      Usuń
    2. Wolandzie - w jednaj linijce z Manetem i Boznańską - dziękuję!

      Co do symboli - prawie każdy przedmiot (a może i każdy) jakby poszukać, może być symbolem czegoś. Tylko...co z tego, ja się pytam? Dla poetów - owszem, jest to twórczy materiał. Do czytania potem wierszy - ale żeby od razu oglądać te przedmioty?

      Nie wiem, ale wydaje mi się, że powietrze jest za lekkie, żeby groził mu upadek.

      Usuń
  15. Wolandzie, jest taka bajka Andersena o nowych szatach cesarza, pewnie ją znasz.
    Pod szyldem relacji między poznawaniem a rzeczywistością nader łatwo można sprzedać pustkę albo solipsyzm tak skrajny, że posiadający sens jedynie dla podmiotu który go stworzył.
    Uważam że pojęcie sztuki wymyka się jednoznaczniej definicji, niemniej ja z taką sztuką obcować nie chcę.
    Trzymając się Twojej analogii do zupy szczawiowej- ta jest dla mnie niestrawna i wyraźnie spieprzona, przepraszam, przepieprzona. Dlaczego mam zmuszać się do jedzenie jej skoro w menu tyle jest smakowitości?

    Genitalia na płótnach, freskach dawnych mistrzów nie miały szokować, nie były powodem powstania danego dzieła. Michał Anioł nie wyrzeźbił Dawida po to by móc wyeksponować jego penisa, Dawid nie powstał jak pretekst czy uzupełnienie genitaliów. To różni przedstawianie narządów płciowych dawniej i dziś.

    OdpowiedzUsuń
  16. Znowu ten ton.:)
    Malec powiedział: Król jest nagi! Prędzej, czy później pustka zostanie dostrzeżona. Warto jednak dać szansę jej dostrzeżenia Samodzielnie, ze zrozumieniem.
    Nikt Ci nie każe tej zupy jeść. Nie chcesz obcować, Twoja wola. Sama powiedziałaś, że tyle jest innych smakowitości. Niemniej jednak głos: "Ja tej szczawiowej nie lubię!" może spowodować zmianę menu przez kucharza i, tu przyznaję, takie glosy są cenne.
    Granty zdobywa się w różny sposób, to wiem. Optymistycznie zakładam, że otrzymują je też ci, którzy spotkają się z chociażby namiastką zainteresowania przeciwników zupy szczawiowej.
    Jesteśmy cały czas w obrębie "sztuki współczesnej", to chyba zrozumiałe.
    Jeszcze jedno: Widziałaś, może nie tak... - Wyobrażasz sobie upolowanego jelenia w majtkach?
    Z tym Dawidem przesadziłaś. Mój intelekt na to nie zasłużył.
    Miło było porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kucharz by powiedział :"O kurwa! jak można było zjebać tak prostą zupę". środowisko kucharskie jest prostolinijne i szczere, i nie chwali spalonej wołowiny, mimo, że wołowina była argentyńska a krojono ją japońskim nożem za 3,450 zł. Jak danie kucharzowi nie wyjdzie to nie certoli się, tylko wyrzuca. Za spartolone (śmierdzące)danie gwiazdki Michelin nie dają.
      Za to Ty daj sobie spokój z porównaniami gastronomicznymi.
      K

      Dlaczego nie wytłumaczyłeś, na czym polega istota sztuki Krakowiak? Nie umiesz?
      Pisza tu ludzie kształceni, a tylko Ciebie dotknął palec Boży do sądów sztuki?
      Grzech pychy

      Usuń
    2. Ano właśnie, K., bo kuchnia jest SZTUKĄ użytkową - jak literatura, wzornictwo, film...
      Natomiast "sztuka" "współczesna", przez swoją śliskość i niezależność od odbiorcy staje się polem do nadużyć.

      Usuń
  17. Wolandzie, nie rozumiem jednej rzeczy- autorce bloga, kulturalnej i biegłej w swoim rzemiośle, wolno pisać źle na temat sztuki współczesnej, ale komentującym to już nu-nu, bo paluszkiem pogrozisz? Być może umknęło Twojej uwadze, że komentujący zgadzają się w zasadzie z odbiorem autorki i że komentarze są krytyczne i negatywne, bo krytyczna i negatywna jest relacja Ju.

    Czy proponujesz, żeby ludziom, którzy nie są "biegli w swoim rzemiośle" oraz ludźmi " w temacie", odebrać prawo głosu? Założywszy uprzednio klapy na oczy? Wyższe studia humanistyczne to zbyt mało, aby móc wypowiadać się na ten temat?

    Twoje porównanie do zupy szczawiowej jest troszkę mało praktyczne. Zupa szczawiowa nie potrzebuje kilometrów papieru, zapełnionych niezrozumiałymi zdaniami, żeby pojąć jej znaczenie.

    Sugerujesz również, że przejawiamy brak tolerancji dla zdań odmiennych. Dla jakich zdań odmiennych? Brak tolerancji dla robienia nas w balona to jedno, ale głosy, którym owo robienie w balona się podoba, właściwie tu nie występują. Nikt nie napisał do tej pory, że podoba mu się "rzeźba", opisana w pierwszych zdaniach, nikt nie napisał również, dlaczego. Z tej prostej przyczyny nie mogły pojawić się krytyczne głosy wobec zdań odmiennych, ponieważ owe zdania odmienne nie zostały w ogóle wyrażone. Bronisz samej idei sztuki nowoczesnej jako produkcji form niezrozumiałych i nieczytelnych. Bardzo proszę. Ale, argumentując, że można spróbować zrozumieć, dlaczego "Powietrzu grozi upadek", może zechcesz wyjaśnić,w jaki właściwie sposób ma to zrobić normalny odbiorca. Tylko bez komunałów, że powietrze jest zanieczyszczone, bo w tym celu nie muszę iść do galerii, wystarczy, że otworzę okno.

    I jeszcze jedno: " Wyobrażasz sobie upolowanego jelenia w majtkach?". Słowo "sofizmat" pasuje jak ulał do tego argumentu zupełnie poza płaszczyzną dyskusji.

    Z jedną rzeczą się zgodzę. Prace opisane powyżej na pewno "pozbawione są upiększającego ruchu dłoni artysty".I tak, masz rację, chcemy popatrzeć na coś ładnego. Potrzeba obcowania z pięknem to naturalna potrzeba człowieka. Szkoda, że trzeba ją zaspokajać w inny sposób,aniżeli na wystawach sztuki współczesnej. Co takiego jest w niej niezwykłego, że wyewoluowała w rejony, które skazują ją na brak inteligentnego odbiorcy?

    Całe szczęście, że jest jeszcze literatura. Że nikt nie wyda książki, w której na każdej stronie jest zwielokrotniona litera "a", w wersjach "aaaa", "aaaaa?", "aa!", "aa;" i że nikt nie każe mi rozważać, jakie znaczenie ma pierwsza litera alfabetu, co oznaczają (dla "relacji między poznawaniem a rzeczywistością")- użyte znaki przestankowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Stettke , wypluj słowa wypowiedziane w ostatnim akapicie - a nuż jakiś "myśliwy" podchwyci pomysł i będziemy mieć literaturę na poziomie pojedynczych liter alfabetu....

      Usuń
    2. Oczywiście myśliwy, który poluje na jelenie w majtkach.

      Usuń
    3. Ooo taaaak , to byłoby piękne , widzę to oczami duszy , ależ by była instalacja ! :DDD

      Usuń
  18. Wolandzie , sam sobie zaprzeczasz . Sam mówisz , że pustka zostanie dostrzeżona ,a jednocześnie oburzasz się na tych , którzy tę pustkę dostrzegają . Nie można bezmyślnie przyjmować wszystkiego "bo to sztuka współczesna" - istnieją granice poza którymi zaczyna się idiotyzm ; przepraszam Cię bardzo , ale jak niby pusta sala ma być sztuką ? Oglądanie powietrza za opłatą za wejście ? Litości! Mnie się ta zupa szczawiowa nie podoba , i kucharz niestety musi się liczyć z tym , że jeżeli gotuje coś co nie odpowiada klientom , będzie krytykowany . Dojrzały człowiek potrafi przyjąć krytykę i bronić swojej postawy merytorycznymi argumentami - jeżeli jest je w stanie przytoczyć , w co akurat w przypadku sali z powietrzem czy biegającego przed kamerą golasa wątpię . A argument typu "nie znacie się na sztuce współczesnej" nie jest argumentem . W dawnych wiekach kuglarze - jeżeli zanadto oszukiwali i nie pokazywali tego , co obiecali - dostawali od publiki łomot . Dziś nikt nikogo nie złomocze fizycznie , ale należy się liczyć z łomotem słownym , jeżeli się ludzi nabija w butelkę . Czy naprawdę wierzysz , że sfilmowanie rozbierających się prostytutek - co oferują miliony pornofilmów w sieci - jest sztuką ? Że sztuką jest ekshibicjonizm czyli machanie narządami przed kamerą ?
    Jeżeli sztuka współczesna wspięła się na takie wyżyny , że nikt poza twórcą nie jest w stanie danego dzieła zrozumieć - a tak najwyraźniej jest - to ja za taką sztukę dziękuję . Niech sobie twórcy wystawiają powietrze w zamkniętych salach gdzie tylko wybrani z ich kręgu mają wstęp ,żeby wzajemnie adorować swój geniusz .Ja jestem zwykłym człowiekiem , mam prawo do dostępu do sztuki i mam prawo oczekiwać , że nie będę robiona w konia przez ludzi , którzy nawet nie umieją jasno wyjaśnić o co im chodzi - bo raz , że wystawianie pustej sali z takimi pseudointelektualnymi komentarzami zakrawa na kpinę , dwa - że przytoczone przez Justynę słowa krytyka są rasowym bełkotem pozbawionym jakiejkolwiek logiki i absolutnie nic nie oznaczającym , pełnym słów sprzecznych ze sobą i użytych w sposób niezgodny z ich znaczeniem . Czy tak się opisuje zjawisko zrozumiałe ? Nie , tak się pisze aby zrobić wrażenie że jest się bardzo mądrym i przedstawia się coś wybitnie nadzwyczajnego , tylko niestety to coś w rzeczywistości jest kompletnie niezrozumiałe i prawdopodobnie bez sensu . I jeszcze liczy się na to , że publika na tyle nie zna języka polskiego i nie myśli samodzielnie , że taką paplaninę weźmie na serio . Albo samemu trudno się wysłowić w sposób jasny i zrozumiały dla otoczenia , więc się pakuje ile wlezie mądrych słówek , żeby ukryć własną niemoc w wyrażaniu myśli .
    To nie jest sztuka - samo budzenie emocji to za mało by sztukę zdefiniować , bo emocje budzi również pijany żul , chcący wyrwać komuś torbę ; dla mnie sztuka to działania dające doznania estetyczne , wywołujące podziw dla talentu twórcy , pobudzające rozwój duchowy i umysłowy widza , sprawiające , że chcę stać się człowiekiem lepszym , mądrzejszym , wrażliwszym . Przepraszam , ale widok śmietnika na podłodze pobudza jedynie do sprzątnięcia , nie do rozważań filozoficznych , a pusta sala wyłącznie do śmiechu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parabelko, piszesz: "dla mnie sztuka to działania dające doznania estetyczne , wywołujące podziw dla talentu twórcy , pobudzające rozwój duchowy i umysłowy widza , sprawiające , że chcę stać się człowiekiem lepszym , mądrzejszym , wrażliwszym . Przepraszam , ale widok śmietnika na podłodze pobudza jedynie do sprzątnięcia , nie do rozważań filozoficznych , a pusta sala wyłącznie do śmiechu." Jestem jednak pewna, że są osoby które zareagowałyby inaczej, nawet jedna z wcześniejszych komentujących napisała, że podoba jej się pomysł "rzeźby" z fali dźwięku bo, cytuję, "Przyjemnie będzie pomyśleć, słuchając muzyki, że dotykamy "rzeźby":)." Czy nie jest to dowód na wywołanie przez tę instalację (ba, nawet przez sam pomysł, bo osoba komentująca instalacji nie widziała ani nie słyszała) doznań umysłowych i duchowych, na uwrażliwienie na pewne sytuacje?
      Co do bełkotliwych opisów to oczywiście się zgadzam, zazwyczaj kwiczę z radości czytając te przecudowne zlepki słów. Aczkolwiek muszę stwierdzić, że opisy jako takie bywają potrzebne - nawet w przypadku Justyny: przy wystawie obrazów w powiązaniu z perfumami opis zdecydowanie nadawał inny wymiar całemu wydarzeniu, wprowadzał kontekst, którego by inaczej zabrakło, wiązał obrazy w jeden cykl.
      kamena

      Usuń
    2. Owszem , ale obrazy Justyny bronią się również bez opisu , aczkolwiek z opisem odbiór jest pełniejszy - no i obrazy Ju powstały jako ilustracje zapachów czyli jest to dzieło dwuczęściowe - zapach i jego wizja , więc tu dodatkowa informacja jast częścią całości . Natomiast w wypadku tych "dzieu" z Zachęty nawet z komentarzem nie wiadomo o co chodzi - a może nawet jeszcze bardziej z komentarzem nie wiadomo niż bez :P
      Kamneo - opisuję moje prywatne zdanie , jeżeli komuś się taka pusta sala z szemrzączym głosniczkiem podoba - nie mam nic przeciwko temu . Mnie się nie podoba , czuję się nabita w butelkę i więszkość osób wypowiadających się tutaj ma podobne zdanie - czyli coś w tym jest ;) A jak na razie nie znalazł się nikt , który mógłby jakoś wyjaśnić ideę takiej instalacji i o co w niej chodzi , podobnie jak w reszcie zparezentowanych przez Ju wytworów . Co budzi podejrzenia , że to jednak jakaś ściema :P

      Usuń
  19. Jakiem Woland ,tom takiej rekcji Pań się nie spodziewał! Jesteście niesamowite: inteligentne, dociekliwe, wrażliwe, obiektywne,spontaniczne, otwarte na sztukę, erudytki zawołane.
    A mnie chodziło tylko o to, by w dyskusji o sztuce, konkretnie o "sztuce współczesnej" inicjowanej komentarzami Pani Justyny zachować pewien dystans, znaleźć miejsce dla refleksji, dla dowcipu, zrozumienia, tolerancji. Oraz, oczywiście, dla słów dosadnych dla kombinatorów, ignorantów, zaprzedanych decydentów.
    Ale jaja!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wolandzie, a czemu to Pan się nie spodziewał? Mam wybitne audytorium.

      Co do dystansu, refleksji i DOWCIPU - tego nie brakuje moim czytelnikom, tylko twórcom wystaw i opisującym je na miejscu krytykom. Powaga zwala z nóg (ew. poza kpiącego z widzów w żywe oczy autora wspomnianego bodaj w drugim Czwartku).
      Ciekawe, na czym miałaby polegać tolerancja? przecież już samo kupowanie biletów (czym się nie splamię - czwartki są bezpłatne) jest wyrazem nie tylko tolerancji, ale akceptacji.
      Właśnie tolerancja doprowadziła do tego, że matrix tak się rozrósł i wszystko zdominował - z marginesu zrobił się mainstreamem.

      Usuń
  20. Dodam jeszcze: Nie sądzę, by komentarze Pań przyjęły taką formę po naszym (teoretycznie) wspólnym obejrzeniu kilku wystaw wspomnianych przez Panią Justynę.
    Jestem pewien, że żadna z Was na wspomnianych wystawach nie była.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolandzie , naprawdę sądzisz , że pusta sala obejrzana osobiście stanie się mniej pusta , a - za przeproszeniem - fiut pana X bardziej artystyczny ? Nie rozśmieszaj mnie :DDDDD

      Usuń
    2. Oj, jasne, że gdybyśmy były na wystawach, to nasze komentarze byłyby inne. Przecież zdjęcia i opisy na blogu zupełnie, ale to zupełnie nie oddają rzeczywistości.
      Miejsce dla refleksji chętnie zostawię, o ile ktoś da mi do niej choćby cień powodu.
      Twoje zabiegi w dyskusji, nazwijmy je erystycznymi, wg Schopenhauera, noszą nazwę "dywersja" i "retorsio argumenti":)
      Nie, nie apelowałeś o to, żeby zachować dystans i znaleźć miejsce dla tolerancji. Napisałeś "Zdumiewające są natomiast krytyczne komentarze o ciągle jednakowo negatywnym nastawieniu, pozbawione dystansu, z małą refleksją i brakiem tolerancji dla zdań odmiennych.
      Zdumiewające jest to towarzystwo wzajemnej adoracji". To nie jest apel o tolerancję- to jest zwykły atak.

      Usuń
    3. Tak, zgoda, jednoznaczna ocena towarzystwa mogła być przyjęta tak, jak mówisz. Widzisz jak trudno być obiektywnym. Warto to sobie uświadamiać, też nawzajem.

      Usuń
    4. Parabelko!
      Żeby było jasne: To Ty zobaczysz Pustą salę i to Ty będziesz gapiła się na fiuta pana X (nie masz na myśli chyba Gie?) pomijając całokształt.
      Ja zobaczę co innego.

      Usuń
    5. Co zobaczysz Wolandzie?

      Usuń
    6. A co zobaczysz w pustej sali ? naprawdę jestem bardzo ciekawa całokształtu pustki ! Natomiast co do fiuta pana X - gdybyś czytał wpisy Justyny uważniej , zauważyłbyś pewnie , że nie tylko narząd pana Gie jest tam eksponowany - może zauważyłeś , co chyba wynika z moich wpisów dosyć jasno i jednoznacznie ,że nie jestem żadnym narządem zainteresowana , natomiast nie rozumiem , w jaki sposób osobiste obejrzenie ekspozycji tego narządu ma z niego uczynić dzieło sztuki godne refleksji , zastanowienia i podziwu . Tak samo nie rozumiem , jak publiczne obnażanie się - tym razem tak , mówię o panu Gie - może być dziełem sztuki .

      Usuń
    7. Tu się Pan zdziwi - o sztuce z wieloma moimi czytelnikami rozmawiałam zanim powstały Krytyczne Czwartki, i powiem Panu, że moje recenzje to pikuś w porównaniu z opiniami nt wystaw widzianych przez moich rozmówców.
      Dlatego proszę zrozumieć, że w gruncie rzeczy mój głos jest głosem większej ilości ludzi.

      Widzieć nie to, co widać - zdaje się istotą współczesnej sztuki.

      Ja również proszę - czy mógłby Pan opisać swój odbiór? Może raczej zostańmy przy powietrzu.

      Usuń
    8. Patrząc na upolowaną zwierzynę zupełnie nie myślałem o fiucie. Temat fiuta podsunął mi krytyczny komentarz.
      Zatem, zupełnie prawidłowo, odbiór sztuki jest, bo powinien być, indywidualny.

      Usuń
    9. Gościu upozował się na Chrystusa (charakterystyczna rana), ale tu już taką płycizną zawiało, że nie wspomniałam (może niesłusznie - teraz to robię)

      Usuń
  21. Tam gdzie jest oszustwo intelektualne i estetyczne i to szyte grubymi nićmi - nie ma miejsca na dowcip i dystans . Pomijając fakt ,że te cuda i dziwy wystawiane są w instytucjach dotowanych przez państwo czyli przez nas - podatników . A ja nie życzę sobie ściemy i zabaw "artysty" z prostytutkami za moje ciężko zapracowane pieniądze .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście. Niemniej jednak nie tylko prostytutki tam były prezentowane.
      Po prostu: więcej dystansu, zrozumienia, refleksji i krytyki konstruktywnej. Nie tylko w formie nic nie znaczących komentarzy blogowych polegających na przekonywaniu, że asia ma rację, bo ją lubię, a wojtuś jest be, bo go nie znam.
      Idź na wystawę, zobacz, poczytaj, porozmawiaj.
      Głośno wyraź swoją opinię tam. Są różne formy: wpis do księgi, informacja dla kustosza, dla dyrekcji. Albo, po prostu, głośne wyrażanie swojej opinii podczas zwiedzania.

      Usuń
    2. Opisz Woland na czym polega istota sztuki gołego penisa, tańczącej prostytutki i bulgotania w jelitach, rurach i szybach. Wytłumacz
      Ciekawy

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Nie opiszę, bo mi się nie chce.

      Usuń
    5. Naprawdę? Może to tylko chwilowe osłabienie. Wierzę w to, że sztukę współczesną miałby Pan szansę przedstawić lepiej, niż krytycy (chyba...nie jest Pan jednym z nich?).
      A z tą Asią i Wojtusiem to było takie niskie, be.

      Usuń
  22. I w tym momencie płomienna obrona współczesnej sztuki jakby straciła nieco siły wyrazu :-)
    P~N~P

    OdpowiedzUsuń
  23. I w tym momencie macie dowód na to, że komentarze na tym blogu mają na celu dostarczanie przyjemności wynikającej z wzajemnego cmokania, bądź wspólnego dowalenia obcemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynasz mówić doprawdy niedorzecznie. Znajdujesz coś nagannego w tym, że ludzie sympatycznie się odnoszą do siebie nawzajem? A gdzież ten słynny dystans, tolerancja i parę innych cnót społecznych, wspomnianych wyżej?
      Nikt Ci nie powiedział "sio, prowokatorze"; ani pół ostrego słowa.
      P~~N~~P

      Usuń
    2. Nie, to nie jest dowód. To zawodne wnioskowanie, oparte na Tobie tylko znanych przesłankach. Twierdzisz, że masz inne stanowisko, deklarujesz, że w pustej sali i filmach o prostytutkach widzisz coś innego, niż wypowiadający się tu czytelnicy. Ktoś był ciekaw, co konkretnie masz do powiedzenia. Szkoda, że się nie dowiedzieliśmy,otrzymując w zamian focha.

      Usuń
    3. Wolandzie , skoro chciało Ci się tyle tutaj pisać że nic nie rozumiemy , dlaczego nie chce Ci się wyjaśnić nam jak rozumieć te wystawy ? to naprawdę tak trudno ? Z Twoich słów wynika coś wręcz przeciwnego >

      Usuń
    4. A tak nawiasem mówiąc, cmokanie perfumoholików nie należy do bezpiecznych - w najlepszym razie można narazić się na...gorycz :)

      Usuń
  24. Wolandzie, może teraz zaprosisz nas do siebie? Prowadzisz chyba jakiś własny serwis o sztuce i możemy tam przeczytać coś pisanego z innego punktu widzenia? (No i jakąś syntetyczną relację z dzisiejszego wesołego dnia tutaj).
    P~N~P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Woland się już nie odezwie. Szkoda. Dla sztuki współczesnej szkoda.

      Usuń
    2. Sztuce od tego nic nie będzie , ale my pozostaniemy nieoświeceni...

      Usuń
    3. Odezwie się odezwie. Poczeka na następny czwartek. Sztuce nie przybędzie. Wolandowi nie ubędzie. Wasza złośliwość się wyostrzy. Wszyscy będą zadowoleni.

      Usuń
    4. Wolandzie, naprawdę uważasz, że złośliwość się wyostrzy? Ja...nie wiem... W przyszły Czwartek relacja z innego miejsca - Muzeum sztuki Nowoczesnej. Nie nastawiam się na nic. Ale...mam nadzieję, że zobaczę coś innego.

      Usuń
  25. He. A to się porobiło.
    Dyskusyjnie.

    Druknę sobie i przyszpilę sobie przy łóżku ostatni cytowany przez Justynę fragment, ot tak, żeby cieszył oko. A ducha pobudzał do chichotu.
    Kota


    OdpowiedzUsuń
  26. Ja pierdziu! "Powstanie i Upadek Powietrza" Toż to geniusz!!!
    Dużo się Autor nie na robił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To swoją drogą. Nie uważam zresztą, że koniecznie trzeba się narobić - trzeba wiedzieć, jak. No i odróżniać, że coś, co jest atrakcyjne w sferze słownej, niekoniecznie nadaje się do pokazania. Bo np nic nie widać

      Usuń
    2. Ale sama wyżej napisałaś , że na tym właśnie polega współczesna sztuka* - wiedzieć nie to , co widać , zatem nawet jeżeli nic nie widać to i tak coś się wie . Problem w tym , że wie tylko ten , który to wymyślił , bo reszta ni cholery nie może odgadnąć co należy wiedzieć , skoro nie ma żadnych danych poza pustką :P

      *chyba podświadomość mi zadziałała - pisząc to słowo niechcący zrobiłam literówkę i wyszła mi szutka - dla nie znających rosyjskiego oznacza to żart .Tyle że w sumie dość ponury...

      Usuń
    3. I tytułem dobranocki nt.sztuki współczesnej i jej tfurców - nasunął mi się cytat ze Szwejka - "Jak ja lubię , kiedy ludzie bałwanieją do kwadratu" :D

      Usuń
    4. Mnie w literówkach najczęściej wychodzi "stuka" Raz nawet "suka nowoczesna".
      Ja napisałam - WIdzieć nie to, co widać - i niestety zgubiłam cudzysłów. Wierzę, że istnieje Sztuka Współczesna i różni się bardzo od "sztuki" "współczesnej"

      Usuń
  27. A i owszem, publiczność mam wspaniałą - włącznie z Tobą.
    Natomiast co do ostatniego akapitu, mam wrażenie, że aby pisać recenzje i opisy w TAKICH miejscach, trzeba być do tego predystynowanym i radzić sobie samodzielnie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Aaaa , witaj ślepoto , jednak muszę iść do okulisty :) .Niemniej skoro widzenie jest drogą nabywania wiedzy - też mam trochę racji ;)skoro widząc nie wiem co mam wiedzieć bo nic nie widzę bo nic nie ma - więc artysta ałtor i widzi i wie więcej niż widać i nie to co widać , skoro widać NIC a on twierdzi że widzi COŚ . Chyba . No chyba że to widzenie jest spowodowane nadużyciem substancji psychotropowych , co mam nadzieję nie ma miejsca .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaaaaa , no to szacun :DDD trzeba wyjątkowo ostrego wzroku do tego...

      Usuń
  29. Justyno, dziękuję Ci za to, że jesteś normalna :D Te wszystkie paranoje i zwidy chorych umysłów, o których piszesz, bardzo skutecznie powstrzymały mnie po ukończeniu plastyka, przed pójściem na ASP.
    Od lat odnoszę nieodparte wrażenie, że im bardziej komuś brak talentu, tym bardziej próbuje szokować "realizacjami", "Instalacjami" itp. Tylko, że dziś już niewiele szokuje, to raczej śmieszy i wywołuje uśmiech politowania na twarzy.
    Za kilka lat nikt o tym wszystkim nie będzie pamiętał -to odrobinę mnie pociesza...
    Murszafka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie powstrzymały - tylko zachęciły, choć spodziewałam się, że nie będzie łatwo. Ale w sumie - pozycja outsidera ma swoje plusy.

      Usuń
    2. Murszafko - zgadzam się z Twoim nieodpartym wrażeniem w 100% .Natomiast na pociechę - o ile to może być pociechą - powiem jeszcze , że chyba i dziś niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego , jakie "artyzmy" się eksponuje i znakomita większość z nich ginie w otchłani niepamięci zanim się zadomowi w świadomości ogółu. Jakoś mam wrażenie ,że ludzie wolą oglądać rzeczy zwyczajnie i po ludzku ładne , czego dowodem bywają kolejki np.pod Muzeum Narodowym , natomiast jakoś nie przypominam sobie kilometrowych kolejek do oglądania instalacji , rzeźb z powietrza i innych takich cudów . Mam nadzieję , że zbiorowa mądrość ludu jeszcze nie dała sie ogłupić całkiem i do reszty...

      Usuń
  30. A ja sobie myślę o tym, że coś, co wywołało tyle emocji, tyle potoków słów, myśli i przemyśleń, Jest Sztuką. Bo przecież po to Się tworzy, by wzniecić w bliźnich emocje (natura tych emocji to już zupełnie inna sprawa). Nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no na takiej zasadzie, to zaproszę kolegę z kamerą i napluję na jakąś panią w tramwaju, a potem to umieszczę w internecie, albo jakimś programie interwencyjnym i posypia się komentarze i reakcje. I to też będzie sztuka? Ano, nie będzie. Ale jeżeli Justyna to zrobi, to już będzie, bo ma dyplom ASP? Możliwe. Jeśli ten film umieszczą w Zachęcie, a potem ktoś jeszcze dopisze do tego bardzo niestrawny, zagmatwany i pseudofilozoficzny opis, to gwarantuję, że znajdą się obrońcy 'sztuki'.
      Odniosę się krótko do tekstów. Czasami czytając podobne opisy miałam wrażenie, że obcuję z tak wysublimowaną myślą, która aż odsłania moją pustkę i miernotę intelektualną, bo pojąć jej znaczenia nie umiem. Jednak stykam się ostatnio zawodowo z opisami krytyków, które muszę przetłumaczyć. Poświęcam wtedy sporo czasu na dekonstrukcję i dogłębną analizę i im bardziej zawiły tekst z rzadko używanym słownictwem, tym większym bełkotem się okazuje z reguły.
      dobbi

      Usuń
    2. Toniezabawa - ręce opadają. Po pierwsze - bardzo wiele działań ma na celu wywołanie emocji. Pies, który warczy np. A jak się mają, powiedzmy, arrasy do bełkotu krytyka? Wszak wzbudził wiele emocji. A po prostu lekceważenie, lekceważenie okazywane odbiorcom, zasługuje na miano sztuki? Bo - wg mnie, jest najbardziej emocjonujące.

      Tak, Dobbi, powtarzam - sztuką jest cokolwiek uznane za sztukę przez Krytyka/Kuratora. Tym bardziej, jeśli obok znajduje się plansza z opisem. Wykonanym przez niego.

      Usuń
    3. Interesujący głos w sprawie. Myślę, że kogoś spoza towarzystwa. Prawdaż. Sztuka nie jest tylko dla tych "w temacie" i dla tych, którzy ukończyli studia humanistyczne. Durnowaty tłum też ma prawo głosu w tym temacie.

      Usuń
    4. Wywołanie emocjonalnej dyskusji nad brakiem sztuki w sztuce , niewątplwie jest hmmm......sztuką , a może raczej...sztuczką :)

      Roz

      Usuń
    5. Rzecz w tym, że to nie DZIEŁA wywołały tyle emocji, lecz fakt wystawiania ich publicznie za pieniądze podatników. :)
      Gdyby Justyna zobaczyła pustą salę, skarpetkę albo gołego pana w innych sytuacjach, zapewne nie dyskutowałaby o sztuce, tylko o kryzysie mieszkaniowym, higienie osobistej albo... zadzwoniła na policję. Gdyby ów pan tańczył na przykład przed przedszkolem.

      Usuń
    6. No właśnie! Śmiem twierdzić, że to nie "sztuka" wzbudziła emocje (w Zachęcie czy CSW ich nie widzę nic a nic) tylko mój Krytyczny Czwartek! Czy to znaczy, że jest on dziełem sztuki? :)

      Usuń
    7. Ba! I oto mamy kolejny dylemat. Czy krytyka sztuki może zostać podniesiona do rangi sztuki?
      Powszechnie wiadomo, że "artysta kreuje - krytyk pobekuje". Czy może pobekiwać artystycznie? :D


      Usuń
  31. Odwieczny problem definicji. Co Jest Sztuką? Warczący pies nic nie tworzy i nie wystawia swojego warczenia. Krytyk zaledwie krytykuje. A na ręce proszę uważać. Lepiej niech malują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Durnowaty tłum wierzy, że w miejscu przeznaczonym do wystawiania sztuki współczesnej obejrzy Sztukę. Idzie, patrzy i odbiera. Przez emocje, przez zdumienie, przez dociekliwość i to on, ten tłum, decyduje czy pusta sala, upolowana zwierzyna (człowiek to zwierzę), litery na ścianie, dają mu coś do przemyślenia, czy nie. Jeżeli bulgocące jelita budzą w nim tylko wstręt, to się zastanowi, czy aby na pewno ma do czynienia ze Sztuką

      Usuń
    2. Pogarda? W której kwestii?
      To raczej moje wpisy nie spotkały się ze zrozumieniem w żadnym momencie.
      Pogarda? Nigdy w życiu!
      I znowu głos: Ja wiem lepiej.

      Usuń
    3. Wolandzie - ale ja też, może nie tyle wierzę, co oczekuję, że w miejscu (tym bardziej ze sztuką w nazwie) zobaczę sztukę.I w żadnym stopniu nie wydaje mi się interesujące, że zamiast sztuki widzę...gie, i to duże.
      Poza tym - o jakich tłumach mówisz, które niby o czymś decydują? Nieliczni zwiedzający wyglądają na zrezygnowanych - ponieważ w galeriach, o których mowa, spodziewają się zobaczyć rzeczy, na których się "nie znają". I nie są zaskakiwani. Opisy gmatwają często sprawę, zamiast wyjaśniać.

      Usuń
  32. Z definicją nie mam żadnego kłopotu - jeśli warczenie zostanie np. nagrane i opisane przez Krytyka/Kuratora - staje się Dziełem Sztuki.
    Za ostrzeżenie dziękuję - nie mam kłopotu, co zrobić z rękami. O pisaniu nie wspomniałeś/aś.

    OdpowiedzUsuń
  33. Czytałem tą relację Pani Justyny w chichocie, parę razy wybuchając….no nie , nie naturalistycznie, wybuchałem wulkanicznym śmiechem
    „Powstanie i upadek powietrza”……. „Początkowo myślałam, że to remont” – zawyłem pierwszy raz. No ale może ja zbyt przyziemnie patrzę na świat, przecież można się fascynować choćby powstawaniem zacieru i upadkami ludzi, którzy go spożyli, albo tym, że powstawały i upadały narody, cywilizacje, dlaczego nie można fascynować się powstawaniem i upadkiem powietrza w sali wystawowej?
    .
    Progresywny tradycjonalizm, egzystencjalizm uduchowiony naćpaniowo, konformistycznie wyzwolony …..oj pomieszało mi się już zupełnie. Może dla mnie-robola takie wizje artystów „z najwyższej półki”, których dzieła zapełniają w naszym kraju panteony sztuki i oksymoronowa krytyka wybitnych znawców sztuki są zbyt abstrakcyjnę, może nie docierają do mnie przesłania „sztuki wysokiej” i nie powinienem zabierać głosu.
    .


    „Wielki Krytyk” kombinuje, dlaczego ten artysta nazywa się „Wielkim Artystą” i dlaczego udostępnili mu prestiżowe miejsce na jego wystawę i zaczyna myśleć o „Wielkim Artyście”, że „Wielki Artysta” myśli sobie:
    Moje duchowe wnętrze jest wypełnione bogactwem myśli, odczuć. Jestem wielki, mam artystyczny talent. Poziom mojej świadomości, poznania świata, życia, moja zdolność myślenia abstrakcyjnego, percepcji zjawisk i zachodzących procesów unosi się (może poziom podczepił się do balonu) wysoko, wysoko ponad poziomy przeciętnych ludzi, nawet ponad poziomy innych artystów i krytyków.
    „Wielki Krytyk” czuje niepokój, by „Wielki Artysta”, a także inni „Wielcy Ludzie Sztuki” nie dostrzegli w nim człowieka nierozumnego, który nie do końca czuje współczesny progresywny, modernistyczny postęp, więc uruchamia pokłady swego konformizmu i serwilizmu i nie tylko stara się uzasadnić trafność wpuszczenia dzieł „Wielkiego Artysty” do prestiżowych salonów, ale kombinuje jakby tu przedstawić dzieło jako wybitny twór nieprzeciętnego artysty, tak, by ludzie odebrali to kombinowanie jako wybitny intelektualny proces myślowy „Wybitnego Krytyka”.
    .
    A prawda może być taka, że Wielki Artysta myśli sobie: Cholera! Czuję artystyczna pustkę. Wszystko już było. Ale jest mi potrzebna kasa i chciałbym utrzymać uznanie we wpływowym światku, w establishmencie. No ale po co mam się wysilać, myśleć, pracować twórczo nad artystycznym dziełem. Mam przecież wpływowych znajomych, przychylnych mi decydentów, gospodarzy galerii, mam też telefon. Może nawet kogoś z nich odwiedzę. Wstawię cokolwiek, najlepiej coś minimalistycznego i bezmyślnego, by się nie napracować, ale przede wszystkim po to by łatwiej było mi wmówić decydentom, krytykom, a poprzez nich niektórym odbiorcom, że dzieło jest wybitnie abstrakcyjne, transcendentne, by trudno było rozszyfrować, o co mi chodzi. Przecież prawie „Nic” można przedstawić, jako prawie „Absolut”
    Tak to w wielu przypadkach twórczy marazm, umysłowe i fizyczne lenistwo uchodzą za genialną twórczość.
    .
    Wersja a kasą i utrzymaniem uznania we wpływowych elitach to wersja z „Wielkim Artystą” cynikiem. Może być tez wersja z „Wielkim Artystą” narcyzem, w której swoją twórczą miałkość lub pustkę widzi autentycznie jako sztukę wybitną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie twoje opowiadanie z rodzaju Art Fiction zasługuje na miano sztuki. Jako ilustrację mogłabym namalować Narcyza.

      Usuń
    2. Dzięki za tak pochlebne słowa. Byłoby mi miło, gdyby mój tekścik zainspirował tak świetną artystkę do namalowania artysty-narcyza. Już owładnęła mną ciekawość, w jaki artystyczny sposób byłby on pokazany

      Usuń
    3. Technokrato - ale to byłby obraz z duftartu (patrz następny wpis) - do Chloe Narcisse - potwornie mocny, słodki, chemiczno - słodki i absolutnie bezkompromisowy. Pasuje, co? :)
      Zaczynam myśleć o tym obrazie...na serio!

      Usuń
    4. Dawaj Narcisse !!! koniecznie !

      Usuń
    5. Chyba rzeczywiście namaluję... Jako drugi - nowoczesny, bo na pierwszym będzie czarne koło na białym tle i ... stara mucha

      Usuń
    6. Technokrata bez przekonania13 lipca 2013 19:55

      Już zaczynam czuć ten wirtuozerski zapach unoszący się z obrazu

      Usuń
    7. Słodkości, to i moje nieustające hobby, niestety

      Usuń
    8. Technokrato, PrawieNarcyzie - jeśli obraz powstanie, mogę - jeśli nie znacie Narcisse - przesłać próbki zapachu dla dogłębnego zrozumienia.

      Usuń
  34. Tylko dlaczego Wolandzie podział tak dwubiegunowy: wykształcony artysta/krytyk, jako osoba rozumna i ogarniająca świat i durnowaty tłum? Naprawdę nie ma nic po środku? To po co artysta dane dzieło tworzy? Żeby maluczkich doedukować? Żeby ich oświecić?
    dobbi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie iście prowokacyjne. Przecież wiesz: durnowaty tłum to cała reszta poza tymi, którzy wiedzą na pewno, że to jest be i spokojnie nie przyjmują innych opinii.
      A artysta tworzy dzieło, to też wiesz, z własnych pobudek. Każdy z innej: dla kasy, z powodu ekshibicjonizmu, dla wyrażenia siebie, dla edukacji (tak też bywa), dla przyjemności, bo tylko to potrafi.......

      Usuń
    2. A ci, którzy wiedzą na pewno, że to jest "cacy", używając Twojego języka i spokojnie nie przyjmują innych opinii?
      A artysta, jak się tutaj okazuje, często wcale nie potrafi...

      No i pytanie praktyczne: co ja muszę zrobić, żebym mogła wystawić moja własną rzeźbę - na przykład suszarkę na pranie z wywieszonymi kartkami z pamiętnika, w Zachęcie za duże pieniądze? Mogę dołożyć do tego długaśny komentarz z połową słownika wyrazów obcych. A co mi tam.
      dobbi

      Usuń
    3. A ja jestem wykształconą artystką i takich pomysłów "nie kupuję". To za mało na sztukę. Po prostu za mało. Sztuka nie przemija, a po tym za rok będzie ślad... Tylko tutaj, na blogu Justyny :)
      Murszafka

      Usuń
  35. I tu jest kobyłka pogrzebana!:)
    Durnowaty tłum nie jest wtajemniczony w paskudne układy w Zachęcie. On wierzy, że jest to instytucja dla narodu. Naiwnie zakłada, że wystawiają się tam artyści na to zasługujący.
    Idze, wącha powietrze, patrzy na gołe dziewczyny, skarpety na podium i jakieś wrażenia odbiera.
    Krytyka, że coś jest be i tu nie powinno mieć miejsca powinna iść w parze z informacją, że inne jest cacy i zasługuje na uwagę.
    Na tym może, między innymi, polegać edukacja wyżej wspomnianego.
    Bardzo chętnie obejrzałbym Twoją suszarkę, ze szczególnym uwzględnieniem kartek z pamiętnika. Może nie od razu w Zachęcie. Można zacząć od stanowiska na jakimś festynie. Może Jarmark Dominikański, może festiwal w Krakowie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolandzie, nie wiem, czy piszesz ironicznie, czy na serio? O ile dobrze rozumiem, uważasz, ze należy prezentować naraz dwie odmienne opinie, osób wyedukowanych, żeby niczego nie sugerować?

      Usuń
  36. Pisanie.
    Piszę jak umiem. Jestem wszak prostym inżynierem.
    Albo może raczej jak czuję.
    Jestem płci męskiej. Zdecydowanie męskiej.
    Sztuka, ho, ho.
    Każda sztuka dąży do tego, by być muzyką. I o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toniezabawa - szukaj wydawcy - świetny skrótowy poemat psychoautologiczny wyrażający w ciekawej formie samoanalizę jednostki postawionej przez niezrozumiałymi obrazami rzeczywistości wyobrażonej :P

      Chyba za jasno jeszcze piszę żeby zostać krytykiem , ale już używam słów , których nie rozumiem :D

      Usuń
    2. Toniezabawo (Tonącazabawo). Czy to był wiersz biały? Nawet lepszy, niż wiele tych, które znam.
      I też mam kłopot ze zrozumieniem. Co z tą muzyką?
      Nie chciałam, żeby to zabrzmiało ironicznie - naprawdę nie wiem.

      Usuń
  37. Poemat o czymś opowiada. Ma fabułę.
    Nie tonę. Bawię się czasami.
    Muzyka jest dla mnie pierwsza i dlatego często powtarzam tę myśl za Walterem Paterem.
    http://pl.wikiquote.org/wiki/Muzyka
    Innych sztuk chciałbym się nauczyć i wciąż myślę o słynnym powiedzeniu FZ: " mówić o muzyce to jak tańczyć o architekturze".
    Jednym słowem: czuć, nie gadać.

    OdpowiedzUsuń
  38. A jednak "sztuka", o której piszę, jest gadaniem o muzyce i tańczeniem architektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisać każdy może.
      A jak pisanie do rzeczy, to miło poczytać.

      Usuń
  39. Jedna sprawa : o muzyce można mówić - i to mówić sensownie , oczywiście pod warunkiem - że i ma się pojęcie o muzyce i umie się mówić do rzeczy ;) Natomiast zgadzam się , że rzeźby z powietrza itp to tańczenie o architekturze .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Frank jest zachwycony.
      Chętnie zadzwoniłbym do niego z Dobrą Nowiną, ale obawiam się, że tam jeszcze nie założyli telefonu.

      Usuń
    2. Toniezabawo - powiedzże mi, co za Frank? Mam przeczucie, że powinnam to wiedzieć.

      Usuń
    3. Ju - Frank Zappa, od tańczenia o architekturze ;)
      kamena

      Usuń
  40. Toniezabawa - wytańcz jak derwisz, tylko uważaj na ręce.

    Masz wielką cierpliwość Justyno czytać i komentować wszystkie wywody.
    Nie wiem czy bym wytrzymała taki lament Wolanda, (że spoza towarzystwa, nie ma się z kim cmokać, durnowaty tłum, nikt się na nim nie poznaje, jego szczawiowej nie chcą, "znowu ten ton, nie opiszę, bo mi się nie chce").
    Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dlaczego cierpliwość? może fakt, że łowię ryby (choć nie mam sukcesów) i szydełkuję świadczy na korzyść mojej cierpliwości. Uważam, że dyskusja odbywa się, w gruncie rzeczy, w tonie kulturalnym, więc nie jest dla mnie problemem komentowanie.
      Poza tym doszukuję się zalet wypowiedzi, a nie braków.
      Co prawda niewiele więcej wiem, ale znam już argumenty, z którymi zapewne niejeden raz będę się stykać.

      Usuń
    2. Karolo!
      Po wysileniu się na dystans rzeknę: w rzeczy samej!
      Zauważ jednak z jakim, te nic nie znaczące frazesy, spotkały się odzewem. Jak pobudziły intelekty do wysiłku, by sformułować tyle wzniosłych komentarzy.
      Chyba nigdy jeszcze Blog Malarski nie przeżył takiego komentatorstwa.
      Nie powinno zatem dziwić, że sztuka współczesna, wg niektórych sztuka pustki i niczego. od ponad pół wieku ma się dobrze?

      Usuń
    3. Wolandzie, naprawdę wierzysz w ten bałamutny argument? To nie sztuka ma się dobrze, tylko zdrowy rozum. Poza tym - o czym wspomniałam, ale może znikło - włożyłam kij w mrowisko, a więc to nie "sztuka", tylko mój felieton i punk widzenia pobudziły publikę. Myślisz, że kogoś interesuje pan Gie np i to, czego nie ma do powiedzenia?
      Owszem, "rzeźba" spowodowała kontrowersje, ale czy komukolwiek wydaje się warta oglądania?
      Nazwałam matrix po imieniu i dosadnie - pojawił się odzew. To wszystko.

      Usuń
    4. Dodam jeszcze - gdybym zrelacjonowała "wystawy" pozytywnie - albo bez zabarwienia emocjonalnego - komentarzy byłoby nie więcej, niż zwykle.

      Usuń
    5. Z całym szacunkiem dla Pani, Justyno! Nie wydaje mi się by poprzednie "czwartki" były mniej negatywne, czy o mniejszym zabarwieniu emocjonalnym. To nie Pani tym razem włożyła kij w mrowisko. To nie z Panią tak ochoczo i energicznie dyskutowali komentatorzy.
      Bez pojawienia się nieszczęsnego Wolanda wynik i charakter byłby porównywalny do poprzednich.
      A przecież, cóż takiego mądrego ten Woland powiedział? Wg towarzystwa - nic. Fakt. Wiedzy o sztuce współczesnej nie zademonstrował żadnej. Wystarczyło, że nie przyklaskiwał. Wystarczyło, że zasugerował, iż jest odmiennego zdania. Ot co.

      Usuń
    6. No dobra, dobra...jest z Pana niezła Sztuka!

      Usuń
    7. No proszę, widzisz Justyno, tyle komentarzy to nie twój wpis, nie, toż to Woland sprowokował. Jak nie znalazł nikogo co cmokania to sam się obcmokał.
      Pies~Nad~Przewodnik ma rację: "Tu się z Tobą nie dyskutuje, Kolego - tu się z Ciebie toczy bekę".
      Pewnie wszędzie, gdzie się pojawi, zawsze jest jakieś "towarzystwo", które go nie rozumie, ale on czuje potrzebę bycia "kijowym" i wodzić ludzi na barykady.
      a ja uważam, że swoim wpisem stworzyłaś ArcyDzieło. Przypominam: "Arcydzieło to długotrwały, wieloosobowy związek partnerski autora z osobami, zapraszanymi - do tańca, współpracy, udziału - do trójkąta/akordu pracy, zabawy i walki o miłość, równość i wolność."

      Karola

      Usuń
    8. Dziękuję, ArcyDzieło mnie cieszy, choć widzę pewne niedostatki w Akordzie/trójkącie pracy.
      Szkoda mi, że Woland, jak sam przyznaje, nie zademonstrował w pełni, co Mu się podoba i dlaczego. Do trójkąta trzeba trojga (powiem tajemniczo).

      Usuń
    9. Wolandzie - nie przeceniaj się . Twoje pojawienie się nie wywołało nic nowego - wszyscy nadal są tego samego zdania . Gdybyś jednak zechciał mimo wszystko wyjaśnić , jak Ty rozumiesz zjawiska opisywane przez Justynę i dlaczego tak a nie inaczej , co one znaczą - wtedy mogłaby się rozpętać naprawdę interesująca dyskusja . Na razie tylko strzeliłeś focha a wszyscy pozostali mają nadal te same poglądy . I miło by było , gdybyś zauważył , że nie adorujemy się tu nawzajem , tylko mamy taki sam pogląd na pewną sprawę , co z wzajemną adoracją nie ma nic wspólnego .

      Usuń
  41. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem tylko napisać, że od tej całej "nowosztuki" bolą mnie zęby, poprosiłbym więc o skostniały akademizm w monachijskim sosie, raz! ;)

      Usuń
    2. Oj Gryxiu, ja go strasznie nie lubię... A nie mogą być Kotki, Łabądek i Antylopka? (w planie)

      Usuń
    3. Monachijskie sosy też mają swoje zalety - przynajmniej kiedy przedstawiają np.błoto i sanie , widać że to błoto i sanie i nie trzeba się domyślać , co artysta prawdopodobnie mógł mieć na myśli robiąc coś , czego nie widać :P pomijając fakt , że jeżeli zrobił coś , czego nie widać , najprawdopodobniej zrobił NIC , a trudno nicnierobienie nazywać jakimkolwiek działaniem , zwłaszcza artystycznym .

      Usuń
    4. Pozwolę sobie nieśmiało zwrócić uwagę: sformułowania
      -robić Nic
      i
      -nic nie robić
      Znaczą zupełnie co innego.

      Usuń
    5. Wszelkie zwierzątka jak najmilej widziane ;)

      Usuń
    6. Toniezabawo - znam trurlową maszynę do robienia NIC i wiem , co wynikło z jej użycia ;) , ale myślę że w tym wypadku wszyscy doskonale wiedzą , o co chodzi . Zrobienie NIC czyli pustej sali z podpisem wymaga mniej więcej tyle samo wysiłku co nicnierobienie.
      Zresztą :
      -co robisz ?
      -nic.
      -nic ?
      -tak , nic nie robię .
      to samo znaczenie w dwóch sformułowaniach , zależnie od konstrukcji wypowiedzi .

      Usuń
  42. Ju, a wiesz już, czy aby przypadkiem przed jakimiś "stołecznymi instytucjami kulturalnymi" nie ma w gablocie Twojego zdjęcia z podpisem "Tych Państwa nie wpuszczamy"?! ;) Wiem, znowu naoglądałem się dzisiaj "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" :D

    "Bo każdy pijak to złodziej!"

    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takiej gablotki (jeszcze), aczkolwiek przeszło mi to przez myśl - Wojtek powiedział, że się poświęci i będzie chodził za mnie.

      Usuń
  43. Trzymam kciuku, tak na zapas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj za nas (:)) obie - naprawdę, liczę na to, że spotkam coś, co mnie wzruszy. Albo wprawi w podziw.

      Usuń