WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

piątek, 19 lipca 2013

Krytyczny Czwartek nr 5 (negatywny) cz.2 - z Muzeum Sztuki Nowoczesnej

 Proszę Państwa, dziś obiecany Krytyczny Czwartek - przykłady negatywne.

Na początek - lekki bełkocik ze strony internetowej MSN (ale gdzie mu do Zachęty bądź CSW). Jako budujący uznaję fakt, że jakiś człowiek o zdrowym rozumie zlikwidował ten fragment z opisu na miejscu - w sali wystawowej,  co wg mnie świadczy o moim prawidłowym i precyzyjnym wyborze smakowitego fragmentu.

"Budują (prace z wystawy "W Sercu Kraju") kilka przecinających się osi tematycznych, takich jak globalizacja historii sztuki, związki między miastem a współczesną produkcją artystyczną, emancypacyjne narracje w sztuce, problematyka (konstruowania) pamięci i historii, język i etyka nowoczesności, społeczne zaangażowanie artystów, a także – temat rzadko podejmowany na wystawach sztuki współczesnej – manifestacje duchowości. Tytuł wystawy zaczerpnięty został z delirycznej powieści Johna M. Coetzee’ego, gdzie „serce kraju” jest dziurą, pustką, trudnym do zaspokojenia fantazmatem fizycznego spełnienia i dojrzewania (tożsamości, ciała, identyfikacji ze wspólnotą)."

Kiedy weszłam do świątyni sztuki i rozejrzałam się naokoło, przyznam, że nie wiedziałam, czy niektóre obiekty są elementem ekspozycji. Korzystając z tego, że naprzeciw wejścia ustawiono mebel biurkowy, za którym siedziała młoda pani pracowniczka (o grzywce i końcówkach włosów w kolorze intensywnego, jasnego fiołka), co jakiś czas podchodziłam do niej i jak człowiek nie otrzaskany ze sztuką nowoczesną,  pytałam naiwnie, czy to, co widzę, zalicza się do wystawy. Dostawałam zawsze twierdzącą odpowiedź.
Następnym razem poproszę o wytłumaczenie terminu "produkcja artystyczna".

Tak więc postanowiłam zaklasyfikować prace, które wydały mi się kiepskie, do czterech podstawowych grup.

Grupa Pierwsza - Za Mało Jak Na Dzieło Sztuki
Wchodzimy do MSN i co widzimy?
Opisu praktycznie nie ma (w zasadzie dobrze - wniosek z poprzednich Czwartków).

Najpierw - Instalacja



Wydruki na plexi. Po co? Żeby było ładnie? Bo ktoś planował - płaskie na ścianach, a pomiędzy - coś, byle zajęło przestrzeń? Wszak możnaby się pokusić, żeby tekst był... jakiś. Miał głębszy sens. Że o dowcipie nie wspomnę.

O, albo takie o :



"Co by tu postawić jeszcze? może coś kulistego? Po prawej się sprawdziło, to dajmy jakąś kulę po lewej" - wyobrażam sobie myśl kogoś odpowiedzialnego za zagospodarowanie przestrzeni.
"Może by kto walnął kulkę?"
Jak widać na niżej załączonym obrazku, walnął. Nazwa - Asfalt. Opisu brak.


Może MSN zakłada, że ludzie aż się gotują, żeby zrozumieć, co widzą - a więc wydadzą 5 zeta na katalog? Skoro wstęp każdego dnia jest bezpłatny...jakieś wpływy by się przydały...

Grupa Druga - Czy Da Się Zrobić Coś Z Niczego
To zbiorowisko w głównej mierze składa się z filmów.
Wyobraźcie sobie, że wchodzicie do salki, a tam slajdy wyświetlane na ścianie. Zmieniają się automatycznie - z trzaskiem jakby łamanych kości. No owszem, widzimy desperackie staranie twórcy - bo w jednym z kadrów widzimy osobę z szyldem "Lesbijka na prezydenta". 
Może miała być sfilmowana zadyma? Ale jej ni ma.
Stoi sobie ktoś z tą tekturką, potem trzyma ją niżej. 
Najwyraźniej nikogo to nie prowokuje.
Dźwięku brak.






Albo filmy.
Np coś w rodzaju demonstracji w sali konferencyjnej. Zetknięte trzy kadry. Bez dźwięku.
Ktoś wdziera się z czerwoną flagą, inni to obserwują. Wszystko nosi niefajne znamiona filmu amatorskiego (granie na siłę). Wyobraźcie sobie Państwo takie coś na You Tubie. Kto by to oglądał?


Albo  inne jeszcze filmy. 
Tytuł -"Robienie czterdziestu prostokątnych elementów do konstrukcji podłogi". 
To ma być niby demonstracyjne? Prowokujące? Kogo? Nie mnie.
Po raz kolejny wyświechtana powtórka z Duchampa?




Grupa Trzecia - Po Prostu Kiepskie I Bez Pomysłu
Można np zapelnić ścianę słabymi rysunkami flamastrem. Powielonymi - wydruk na płótnie. znajdują się w kąciku wschodnim (nazwa moja), gdzie prezentowane są prace zza wschodniej granicy.




Sama słyszałam, jak młodzież, w rozmowie, stwierdziła "A tu ktoś się nudził na lekcji".

Albo "praca" pt. Poezja. Na górze film, gdzie ktoś paluchem wodzi po wersach w słowniku albo jakieś zamazane informele.
Pod spodem rozsypane literki z białego papieru. Plac zabaw byłby lepszym miejscem niż MSN.


Nieopodal stoi na ziemi projektorek i ze znajomym trzaskiem zmienia przeźrocza. Ciężko coś zobaczyć, bo jest ogólnie jasno, ale wysiliłam się i - nr 1 - leżący pies, potem znowu leżący pies, potem dwa itd.
Czy to ciekawe jest, czy jak? (drastycznie obniżyłam wymagania).


Najbardziej mnie ubawił napis "Praca w trakcie zakupu". Znaczy co, droga taka? Kupują na raty?

Na tyłach wystawy, gdzie człowiek przemyka się już do wyjścia, trzeba uważać, żeby nie potknąć się o sztukę. A ściślej o parę sztuk. Rozłożonych kartonów. Skoro jest opis - znaczy się jest dzieło.


 Czy wpadlibyście na to, że owa praca cechuje się przewrotnością (ew. jeśli z racji przewrócenia się na ziemię  to tak). Nie wiecie, skąd ta przewrotność? Prosz :
"Przewrotność polega tu na zderzeniu finezyjnie abstrakcyjnej archiektoniki z tymczasowością zrobionego z tektury miejsca do spania".

W ramach wykorzystywania wszystkiego, a przy tym postawienia "cosia", żeby nie było za pusto - kosz i kartonu. Kosz nie byle jaki - z Nowego Yorku. 


Widzę w wyobraźni ciężarówę, którą jadą różne eksponaty do CSW (zresztą zmienia siedzibę, więc to naprawdę się stanie) i np kierowcę lub innego tzw. zwykłego człowieka (albo dwóch), który zagląda do środka i nie może dojść, co też tu mamy? Kosz, kartony, kulę ciężką i lekką, masę projektorów.
"Co to, panie, jest?"
"Nie wiesz pan? To sztuka nowoczesna"

Czwarta Grupa - Jak Damy Coś, Co Zwraca Uwagę Albo Duże, To Wystarczy
albo duże...


Chciałoby się rzec - ale nędza, ale nędza, i kto nas w tę nędzę wpędza? Na niektórych rozmiar robi wrażenie. Na mnie trochę też. A tu jeszcze obiekt jest  zakrzywiony (panoramicznie).
Ale...czegoś brakuje.
Żeby to sztuka była. Samo pokazanie brzydoty nie wystarcza.
Żeby to namalowane było...

A to może pokazać kupę kasy? ktora jest nic nie warta? (dolary z Zimbabwe, gdzie szaleje inflacja). 
Praca (?) ma być jej ilustracją.



Nie wiem też, do czego ma mnie przekonać ta...praca?


Opis brzmi następująco :
"Pomysł, by stworzyć replikę zniszczonego znaku - uświęconego jako memento jednego z najgorszych wydarzeń w historii - to wypowiedź świadomie prowokacyjna. Jej celem jest przywrócenie siły pamięci Holocaustu, która może słabnąć podtrzymywana jedynie rutynowym ceremoniałem upamiętniania".

Ale zaraz, dlaczego replika przedmiotu, który znam ze zdjęć, wiadomości, słuchałam wypowiedzi na temat tego wandalizmu (pocięcia na części, żeby przemycić szwedzkiemu "kolekcjonerowi") miałaby mnie do czegoś prowokować? Gdyby stał pomiędzy prętami, powiedzmy, różowy jednorożec, to co innego.
A może dzięki tej replice człowiek nie znający problemu przeczytałby sobie opis i by wiedział?
Czy może panu Horowitzowi się wydaje, że samo przypomnienie jest prowokujące? Czy myśli, że ktoś zobaczywszy jego pracę będzie znowu chciał ją zniszczyć?
Zrobiłby replikę tej zniszczonej zniszczonej - i tak dalej.
Ale...zaraz, zaraz, nie ma jednego "i" - czyżby świadomy zabieg? Czy... ktoś, sprowokowany, ukradł "i"?

O ile mogę zrozumieć ten obiekt jako np. pomnik, o tyle tutaj oczekiwałabym...kreacji.

Na koniec - "czarne kimono z jedwabiu i organzy w kształcie czarnego telefonu tarczowego, szyte na miarę dla artysty"



Po pierwsze, słabo trzyma ten kształt.
Po drugie - po co? Wyjaśnienia brak (powtarzam, nie opisu znanego jako gatunek literatury absurdu, tylko czegoś konkretnego).
A więc o co się rozchodzi? Przecież - nie bójmy się tego słowa - superancki nie jest.
Wole ten :


Muzeum Sztuki Nowoczesnej widziane z parteru mogłoby robić większą selekcję nabywanych prac (zdaje się z pieniędzy podatników) - szczególnie w dziedzinie form przestrzennych. I filmów.

W sumie - dzięki prawie pozbawieniu dętych opisów, kiepskie "dzieła" oglądałam ze spokojem. Mogłam od razu wsiąść do tramwaju, jak normalny człowiek (nie licząc zielonkawych włosów) a nie odreagowywać szybkim godzinnym marszem.

Zobaczymy, co mają na pozostałych poziomach - ale o tym w następnym odcinku, już za niecały tydzień.

P.S. Nie widziałam ANI JEDNEGO członka ani nic!

39 komentarzy:

  1. Dzisiaj już niczego mądrego nie napiszę, poza tym, że widziałem w tv migawki z MSN, jakieś dwa (?) miesiące temu i utkwiła mi w pamięci ta "kula" stworzona z drucianych okręgów (o ile pamiętam, ma ona symbolizować "nieskończone możliwości kreacji", ponieważ poszczególne okręgi można łączyć ze sobą w dowolny sposób). A widziałaś rzeźbę "polski patriotyzm"? Zapamiętałem białą figurę chłopca z lekkim wzwodem, wespół z płaczącym orłem u jego stóp. To dopiero coś, ha! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nieskończone możliwości kreacji"? A to dopiero. A hula hoop jakie daje możliwości!
      Figura ze wzwodem pewnie jest na innym poziomie, bo bym z pewnością zarejestrowała.

      Usuń
    2. Haha, no właśnie zmartwił mnie Twój dopisek o braku członków :D

      Usuń
  2. I gwoli ścisłości - ta rzeźba to w sumie taka mini fontanna była ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zwrócenie uwagi. Tzn orzeł, chłopiec ze wzwodem w kształcie fontanny? :)

      Usuń
    2. Coś w stylu chłopca stojącego w prostokątnym, niskim brodziku, z orłem u stóp. Zresztą - na pewno nie przeoczysz ;)

      Usuń
    3. Zdecydowanie nie przeoczę. I już się na ten obiekt cieszę.

      Usuń
  3. No, ja pamiętam jak na studiach robiliśmy na plenerze "dzielo" z papier mache" i dwom dziewczynom po prostu nic nie wyszło. Praca im się na dodatek rozwaliła, a że czas naglił to pozwiązywały sznurkiem i tak dały na zaliczenie. Profesor nie znając historii owej rzeźby zachwycił się i dał ją wszystkim na wzór że taka dobra, ba, rewelacyjna. I tak rodzą się artyści...
    Saga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutna i groteskowa ta historyjka.
      I ja mam za sobą trochę podobne doświadczenie, już je opisywałam. Chodziło o to, że na zarzuty jednego z profesorów, że moje obrazy są "ładne". słowo to wypowiadał z odrazą. Dlatego namalowałam celowo, jako drwinę, obraz brzydki, ze smutnym, połamanym parasolem, w kolorach brudnej cytrynowej żółci, kupowego brązu i nieładnego błękitu.
      Jak przypuszczałam, dzieło spotkało się z aplauzem profesora, który z zadowoleniem stwierdził "No, nareszcie zrozumiałaś. Doskonała praca".
      Ale kiedy po tym incydencie wróciłam do "ładności" (w swoim rozumieniu), profesor do reszty moich prac odnosił się wręcz wrogo. Bo zrozumiał, że Parasol był kpiną.

      Usuń
    2. W jednym z powyższych zdań nastąpił błąd - miało być "(...) na zarzuty jednego z profesorów, że moje obrazy są "ładne" (słowo "ładne" wypowiadał z odrazą), namalowałam celowo, jako drwinę, obraz brzydki (...)"

      Usuń
    3. Ciekawe , dlaczego uroda czegokolwiek spotyka się tak straszną nagonką środowisk artystycznych ? Że co , ładne jest brzydkie , a brzydkie jest ładne ? Mądre jest głupie a głupie jest mądre ?

      Usuń
    4. Na Akademii wyrażenie 'ładny obraz/ek" jest uznane za wysoce negatywne (nie wszędzie, w mojej Pracowni Ilustracji z pewnością nie).
      Powiem Ci, czego oczekiwano - dramatyzmu wypowiedzi, artysty, który flaki sobie wypruwa, zmaga się, zdycha, ogarnia go szaleństwo (niepotrzebne skreślić).
      A "ładny obrazek" - co to właściwie jest???

      Usuń
    5. Matko jedyna , a to dramatyzm musi być obrzydliwy ??? znaczy rozumiem że namalowanie gnijących jelit zapewniłoby mi natychmiast status wysoce uzdolnionej artystki :DDD ? Zwłaszcza , gdyby to były moje osobiste jelita , wyprute w spaźmie męki tfurczej ,spowodowanej niemożnością spłodzenia czegokolwiek do rzeczy :P
      Absolutnie mnie to nie przekonuje - co komu do tego , czy artysta tworzy w bólach i męce , czy ze śpiewem na ustach ? Taki Fałat na przykład , któremu malowanie sprawiało ogromną radość przez całe życie - odpadłby dziś w przedbiegach . Pa-ra-no-ja . Jeden rodzi w bólach a drugi śpiewająco , ale do licha chyba liczy się CO urodzili , a nie JAK . Przecież to absolutnie nie jest kryterium oceny dzieła ! Ja się chyba naprawdę nie nadaję do tego świata...
      Że się posłużę cytatem ewangelicznycm : "Niech mowa wasza będzie prosta - tak , tak - nie , nie ." Kurcze , czy to nie jest najlepsza wskazówka dotycząca absolutnie wszystkich działań ?

      Usuń
  4. Chyba nie najlepiej świadczy o mnie fakt, że dobrze rozumiem fragment opisu wystawy Serca Kraju, przynajmniej ten który przytoczyłaś. To język dekonstruktywizmu i chyba w podobnym duchu utrzymane są prace. O ile opis jestem w stanie pojąć i przyswoić o tyle eksponaty już mnie przerastają.

    Natomiast pewne wrażenie zrobiła ma mnie praca przekształcająca napis znad bramy Auschwitz. Ale to zanim nie przeczytałam opisu.
    Ten napis- symbol złożony jest ze znaków. Znaki te,same w sobie niby nie posiadają własnego znaczenia symbolicznego, jak to litery. Można je ułożyć w dowolnej konfiguracji, można pociąć symbol i złożyć go na nowo, w nową całość. Wydawałoby się że powinien wtedy stracić pierwotne znaczenia, ale istnieją symbole odwołujące się do tak silnego i wypełnionego emocjami kontekstu że nawet taka dekonstrukcja nie dekonstruuje znaczenia.
    Tak ja to zrozumiałam, tak tego doświadczyłam.
    A opis wszystko zepsuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ Rybo, to, że zrozumiałaś, nie świadczy o Tobie źle.
      Mnie drażni, kiedy zamiast jednego słowa używa się kilku, najczęściej skomplikowanych, nie podoba mi się nadęta pretensjonalność. Zresztą, skoro to właśnie zdanie zlikwidowano w opisie w galerii, coś było na rzeczy.
      Co do twojej wypowiedzi nt. "Arbeitu", chyba jej nie zrozumiałam.
      Czy myślałaś, zanim przeczytałaś opis, że to artysta pociął napis, czy też moja interpretacja zaszkodziła w odbiorze?

      Usuń
  5. Yyyyy , no to teraz ja :P moim zdaniem największe panoramiczne zdjęcie obrazuje intensywny proces poszukiwania materiałów twórczych do konstruowania wyżej pokazanych dzieł sztóki :P

    Rysunki flamastrem nasunęły mi identyczną myśl jak komentarz młodzieży - miałam wrażenie ,że cofnęłam się w czasie do wyjątkowo nudnych lekcji/wykładów . Miałam w grupie kolegę , który podczas nudnych zajęć zajmował się właśnie rysowaniem i robił to o niebo lepiej , to to jest poziom ostatnich klas podstawówki z moich czasów , względnie obecnego gimnazjum...

    Przewrotna architektura - też taką mam , kiedy moje koty dostaną kartonowe pudła do dowolnego wykorzystania i co ciekawe również robią z niej tymczasowe miejsce do spania . Normalnie zapoznane genijusze sztuki współczesnej :DDD

    Kula z asfaltu - proszę się nie czepiać , wszystko się zgadza z opisem , asfalt jest ? jest . Wyjątkowo realistyczne a nawet naturalistyczne rzekłabym dzieło , jakiś gigażuczek-gnojarek urbanistyczno-drogowy utoczył sobie kulkę :P

    Slajdy z psami - może miała to być ilustracja powiedzenia "Tu jest pies pogrzebany" i dlatego tuż nad podłogą ? :->

    Kuli z drutu też proszę się nie czepiać - sztuka nowoczesna aż miło , pamiętam takie dzieła od dziecka czyli przełomu Gomułka/Gierek , takie cuda - o ile ich rdza nie zżarła - spotkać czasem można zapomniane jako pomniki sztuki stojące gdzieś na trawnikach w dziwnych miejscach :P

    Napis oświęcimski - ktoś czegoś chciał ale najwyraźniej nie bardzo wiedział czego dokładnie , zresztą jest to element - zwłaszcza ostatnio - tak znany , że od razu skojarzyło mi się z kradzieżą i zniszczeniem napisu , ale wykorzystanie tego zdarzenia wydaje mi się szalenie wtórne - coś , co zostało we wszystkich mediach przemielone tak, że chyba nie ma człowieka, który by sprawy nie znał , nie jest dobrym podłożem to tworzenia dzieła sztuki , bo szalenie trudno wycisnąć coś z tematu tak "ogranego" , żeby to miało jakieś ręce i nogi , znaczy robiło wrażenie . Na mnie osobiście nie zrobiło żadnego , z wyjątkiem odczucia nudy - " o rany , znoooowu" .Nadmiar bombardowania danym faktem skutecznie do niego zniechęca .

    Kimono - owszem , ale nie ma kabla do słuchawki , krawiec do luftu :P

    "Poezja" , robienie elementów podłogi i filmiko-slajdy osłabiły mnie tak , że nie umiem o nich nic powiedzieć bo się chyba nie da . Ścianki z pleksi jako żywo przypominają mi witrynę sklepową - a o "Poezji" mogę powiedzieć tylko jedną rzecz - w latach , kiedym dziecięciem będąc chodziła do klasy pierwszej czy drugiej , do nauki czytania i pisania wykorzystywano tablice - wiszące normalnie na ścianie tylko mniejsze od tablic do pisania , zrobione z jakiegoś czepnego materiału , i do tych tablic przyczepiało się literki z czymś w rodzaju rzepów na spodzie , tworząc słowa . I to właśnie przypomniało mi się , kiedy popatrzałam na zdjęcie .Ale nijak z poezją mi się to nie kojarzy . Gdybym się bardzo wysiliła , mogłabym tylko rzec , że współczesna poezja powstaje właśnie w taki sposób - literki odpadły w sposób niekontrolowany od tablicy , się je podnosi i w takiej kolejności jak leżą się drukuje i mamy poezję :P
    I to byłoby na tyle - mózg mi się zlasował ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybym otrzymał polecenie: wyrzeźb asfalt, zrobiłbym to tak samo. Nie wnikam w sens tematu. Rzeźba jest idealna. W treści, w formie, w wykonaniu.
    To nie jest kula z asfaltu, to jest rzeźba o tytule Asfalt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie pierwsze, co przyszło do głowy - to rzeźba M/murzyna. Przepraszam - na usprawiedliwienie dodam, że Afroamerykanie wnieśli w zeszłym roku protest, że nie używanie w stosunku do nich określeń typu "czarnuch", "asfalt" właśnie itd ich obraża, bo oznacza traktowanie na specjalnych warunkach, a przecież chcą być równi!
      Kula z definicji niejako jest idealna. Jak dla mnie, powinna być większa. DUŻO większa.

      Usuń
    2. Parabelko - o, tak, pamiętam różnego rodzaju "żelastwo" w parkach, pasach zieleni między jezdniami. Dość szybko korodowało i wyglądało jak gigantyczne odpadki z jakiejś fabryki dziur i dziurek.
      Kartony to nie jest przewrotna architektura (każdy taką może mieć), ale ARCHITEKTONIKA - na nią monopol mają świątynie sztuki.
      Co do napisu oświęcimskiego - zgadzam się z każdym słowem. Bez pomysłu.

      Usuń
    3. Ajajaj , Murzyn - źle , Afroamerykanin też źle , nie można im dogodzić ! Większa kula z asfaltu być może miałaby zbyt wielki ciężar i byłaby zbyt droga w wykonaniu oraz umieszczenie jej w miejscy ekspozycji byłoby zbyt trudne - za wąskie drzwi na przykład :P

      Architektonika - oto co mi wypluł słownik języka polskiego na ten temat : " architektonika - forma budowli: jej kompozycja, konstrukcja i układ części; architektura ." Oraz z dziesięć pracowni architektów o nazwie Architektonika właśnie i żadnej innej definicji :P zatem pozostanę przy twierdzeniu ,że moje koty to wybitni twórcy :D

      Tak konstukcja żelazno-blaszana jeszcze parę lat temu stała n= w pasie zieleni na Kasprzaka , za skrzyżowaniem z Prymasa , najwyraźniej kompletnie zapomniana . Ciekawe , czy jeszcze stoi czy już się rozpadła ... Przyznam się szczerze , że dziś mam sentyment do takich paskudek - dzieciństwo mi się przypomina :) Podobnie rzewnie mi się robi na widok ścian malowanych w pikasy albo w ceramicznymi bezkształtnymi mozaikami chociaż to dziś już rzadkość .

      Usuń
    4. No to najpierw kula, a wokół niej muzeum. Albo kula z takich cząstek - składana.

      Chyba to coś widziałam. Te paskudki zawsze wyglądają, jakby się miały rozpaść, ale jakoś do tego nie dochodzi.

      Usuń
    5. WIdać w poprzednim ustroju nawet blacha była lepszej jakości ;)

      Usuń
    6. No, nie wiadomo, jak zachowałyby się współczesne dzieła, ale sądząc po tym, że trzxymają je pod dachem...

      Usuń
  7. Jak babcię kocham, tylko stojaka na dreblinki brakuje! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę koniecznie wiedzieć, co to są dreblinki! Z gugla wyskakuje "treblinka".
      Poproszę szanowną czytelniczkę lub kogoś, kto wie, o wyjaśnienie

      Usuń
    2. Znalazłąm takie coś na forum miłośników lamp i retro radiotechniki :" Dreblinka: mosiężna tuleja na gwintowanym uchwycie, uzywana w kombajnach i snopowiazałkach. Wkręcana węższym, gwintowanym końcem do nosidła dreblinek. Bez dreblinki żaden kombajn Bizon czy International Harvester nie pojedzie i nie będzie chleba. "

      Usuń
    3. Kurka wodna! :D

      Usuń
  8. Mama dwa pytania - skąd Wiedźma zna ten przedmiot oraz czy często posługujesz się moim ulubionym wyrażeniem, a nie mam wielu MOCNYCH słów do używania przy Guciu - jedno to kurka wodna, drugie Verfluchter Donneveter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Donnerwetter prawidłowo. Mój Tato marynarz tak mawiał.

      Usuń
    2. Jerzy Turek jako technik rolniczy z jakiegoś PGRu w "Nie lubię poniedziałku", wybrawszy się do stolicy po brakujące części do kombajnu, trafił na konkurs rzeźby nowoczesnej, skąd wrócił z pierwszą nagrodą. Zdobył ją za postawienie swojego stojaka na środku sali wystawowej :D (do galerii zawędrował śledząc narwanego artystę, który swoje rzeźby tworzył ze złomu; o ile mnie pamięć nie myli i czegoś nie pokręciłam).
      Że dwie Warszawianki tego nie kojarzą? ;)) Wstyd! ^^

      Stojak na Treblinki byłby wyjątkowo upiornym dziełem. :] Choć połamany napis znad bramy sugeruje, że nie nieprawdopodobnym; cokolwiek miałby "znaczyć".

      Usuń
    3. Posypuję się niniejszym popiołem , ponieważ "Nie lubię poniedziałku" nigdy nie obejrzałam w całości :P

      Usuń
  9. Myślę, że Wiedźmie nie jest obcy pewien polski film, gdzie jednym z wątków jest desperacja pewnego mechanika z POM-u w Sulęcicach, który przyjechał do stolicy w poszukiwaniu dreblinek do wała od kombajnu. W wyniku różnych okoliczności wał ów znalazł się na wystawie sztuki współczesnej i został bardzo przychylnie przyjęty przez Krytyków. :D
    Kurka wodna" to powiedzonko owego mechanika, którego zagrał Pan Jerzy Turek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, no zobacz, jak to się wszystko ładnie składa...jak się wie

      Usuń
    2. K-wak, nie doczytałam komciów do końca!

      (Justyno, już przestaję mnożyć puste komentarze, słowo)

      Usuń
    3. Mnie to wcale nie przeszkadza - pozornie puste komentarze, ale robi się z nich rozmowa. Więc - zapraszam.

      Usuń
  10. Skoro jestem przy głosie, wspomnę, że na owej wystawie prezentował swoje rzeźby, a raczej instalacje, pewien artysta parający się sztuką współczesną. Jedno z jego dzieł zbudowane było z ćwierćcalowych dreblinek (widać miał znajomości w Maszynohurcie).
    Poinformowany, przez zaopatrzeniowca z Sulęcic, że na to dzieło, konieczne do wykonania planu, czeka brać robotnicza i chłopska , wzruszony wrażliwością artystyczną społeczeństwa, zrezygnował z nawet honorarium.

    W świetle powyższego komentarz Wiedźmy wydaje mi się nad wyraz trafny. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń