WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 16 stycznia 2013

Kobieta nabiera ciała

Od paru dni, nawet w nocy, przy przebudzeniach, myślałam i myślałam o obrazku.
Początkowy szkic zachęcający na tyle, że uświadomiłam sobie wreszcie, że ja się po prostu boję go zepsuć.
Jak zwykle na brak pomysłów nie mogę narzekać - tym razem zwaliło się na mnie tyle koncepcji, że już samo uporządkowanie ich wymagało skupienia.
Niestety, jestem osobą pozbawioną zupełnie podzielności uwagi, więc na pytania odpowiadałam z opóźnieniem albo wcale, aż wreszcie Wojtek przestał mi je zadawać.

Doszłam do wniosku, że tym razem myślenie nie ma przyszłości, służy tylko obracaniu pomysłów ze wszystkich stron i odrzucaniu ich - a robota stoi.

Do dziś.
Wóz albo przewóz.
Autoportret zobowiązuje - a więc ładnie się ubrałam, uczesałam, może na zapas pomalowałam sobie na złoto paznokcie, wysunęłam stół na środek, żeby na nim malować obraz i puściłam moją piosenkę startową - Come Back and Stay Paula Younga. A potem - Billy Idol.
Na koniec - akcent zapachowy, czyli kropla Black Orchid Forda.
I przystąpiłam.

Ten obraz to jakby wspomnienie z pracowni. Kompozycyjnie bardzo mi się podoba - ale, jak to w rysunku zazwyczaj - linie grają główną rolę. Nie chciałam ich skryć pod farbą.
Dlatego wzięłam się na taki oto sposób :


Linia jest tam, gdzie nie ma farby - mam zamiar zostawić kolor dykty.
Przy okazji zaskoczyło mnie, że ślady ołówka wyglądają całkiem nieźle, dlatego na razie nie mam zamiaru ich likwidować.
Może nareszcie dojdę do łączenia rysunku z malarstwem i odważę się zrobić portret w takim podwójnym stylu?
Nie wiem, nie wiem, ale niemal każda chwila spędzona nad Kobietą owocuje pomysłami na nowe obrazy.

Wracając do bieżącego - proszę zwrócić uwagę - niby modelka/malarka jest ubrana, ale i naga.
Bardzo mi się to podoba. No i na blejtramie, który przed nią stoi, mam zamiar coś namalować. Zgodnie z koncepcją obrazu w obrazie.

Okazało się, o co mnie pytał Wojtek - potrzebował pomocy w likwidacji choinki.
W tym roku kupiliśmy jodełkę, która, ku naszemu zdziwieniu, zawijała gałęzie pod siebie, chowając bombki.
Jak przestraszona kwoka, która skrzydłami zagarnia pod brzuch swoje kurczątka.


Nie wygląda wesoło. Czas się jej pozbyć i wyszarpnąć ozdoby.
Przed malowaniem, bo inaczej zostanie.
Do Wielkanocy.

12 komentarzy:

  1. Zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Gryxiu, ja w myślach już mam ten obraz namalowany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo ładnie się zapowiada :)
      Moje choinki od ładnych kilku lat mają takie kwocze tendencje - nie mam pojęcia dlaczego .

      Usuń
    2. Może w Chinach (wszak wszystko z Chin pochodzi) coś poprzestawiali w genach i choinki potrafią wyczuwać zagrożenie? albo wręcz zaczynają się ruszać?
      Ach, z tym zapowiadaniem nic mi nie mów!
      Kompletna zmiana koncepcji.

      Usuń
    3. Choinko-tryfidy ? Ojojoj , lepiej nie !

      Usuń
    4. Właśnie, właśnie, jak pewnie pamiętasz, one zatrzymują się pod wpływem muzyki. Więc u mnie nie mają szans.

      Usuń
  3. Podglądająca przez dziurkę od klucza18 stycznia 2013 07:37

    Sukienko-fartuszek wygląda cudnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie został taki, jak był - ale nie pasuje do aktualnej reszty obrazu, więc niestety...

      Usuń
  4. Czyli jak zwykle będzie zupełnie coś innego ;)

    OdpowiedzUsuń