WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

wtorek, 27 listopada 2012

Kota we mgle albo czymś

Za oknem gęsty deszczyk i mgła.
Na obrazku z Kotą też mgła...
Proszę się nie niepokoić, choć wygląda to na strzał w nogę, robiłam próby i z grubsza znam rezultat.
Woziłam się od dawna z pomysłem, aby całkiem zamalować obraz, jako pierwszą warstwę, a potem go umyć, tylko zawsze się rozpędzałam i zanim zrealizowałam zamierzenie, już inne kolory były położone.
Tym razem, z racji tego, że Kota kojarzy mi się z bielą/ecru, no i mgły na dworze - stało się.


Czas schnięcia minał, idę zmyć.

                                                                           *****

Ha, ha, ale śmieszne. Ktoś tu mówił, że wie, co robi?
Ja?
Miałam uzyskać gładką, transparentną powierznię.
Na to wskazywały próby.
Tyle, że chociaż dykta wygląda na taką samą z obu stron, niestety, nie jest!
Różni się, minimalnie, gładkością. I to wystarcza, żeby zamiast jednolitego tła uzyskać taki oto "szron na szybie" :


Nie powiem, że mi się nie podoba.
Ale teraz dopiero mam wyzwanie!
Przynajmniej rysunek się nie wytarł.
Czyli jednak trzeba będzie nanosić kształty i wypełniać je kolorem (bo zakładam, że przecierki w drugiej warstwie mogą w ogóle się nie udać).
Jako mistrzyni wychodzenia z opresji malarskich (i nie tylko) na szczęście jestem bardziej zainspirowana i zaciekawiona, niż zmartwiona.

Jednak odrobina otuchy się przyda...
Wracam wspomnieniem do początków malowania (już po studiach) i Pieska Zimowego


Zamierzenia też były inne, niż rezultat.
Ale Koty zimowej nie zostawię, o nie.

2 komentarze:

  1. Justyno bardzo fajnie Ci to wyszło :)

    Czekam z niecierpliwością na gotowy obrazek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Reniu, miła jesteś...przede mną jeszcze duuużo pracy!

    OdpowiedzUsuń