Myślałam, że tylko ze snów wynikają obrazy, ale to działa i w drugą stronę, jestem pewna. Po raz kolejny śnił mi się "mój" dom. Zrujnowanie frontu pozwalało zajrzeć, co znajduje się we wnętrzu budynku.
Pokoje bardzo wysokie, jak w secesyjnych kamienicach, na ścianach obrazy. To wyglądało na przygotowanie do remontu, nie wzbudzało w ogóle mojego niepokoju.
Na to wszystko patrzyłam z mieszkania na wzgórzu.
Postanowiłam przeczekać zaczynającą się noc, by o świcie, kiedy nikogo nie ma, zakraść się do "mojego" domu i obejrzeć obrazy z bliska. Może je zabrać stamtąd?
Sen - niestety...! - został przerwany.
Nie wiem, co znajdowało się na tamtych obrazach. Poza ogólną kolorystyką.
Taką kolorystyką :
Zostawię go w takim stanie. Na razie. Daję sobie tydzień na "dośnienie" dalszego ciągu. Wiem, że czegoś w tym obrazie brakuje. Chcę poczekać na rozwiązanie ze snu, ale jeśli nie nastąpi, mam plan B.
Tymczasem na noc będę używać zapachu, w którym malowałam obraz, czy pomoże, nie wiadomo, ale kto wie (V. Intense Pigueta, słodko - owocowy, bardzo mocny, choć przyjazny)
* * *
Ludzie. W poprzednim wpisie konkurs. Zajrzyjcie. Do środy trwa. Można wygrać mój obrazek. Tak tylko piszę, bo jedna z konkursowych wypowiedzi podoba mi się szczególnie.
Ja tu widzę opustoszałe po sezonie hotele zdłuż wybrzeża Costa Dorada... :)
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie!
UsuńTu Rejcz.
OdpowiedzUsuńTak wyglądał swit na naszym blokowisku. Światła palą się u tych, którzy musieli wstawać pierwsi do pracy. Kiedyś w bezsenne noce to obserwowałam. Ale kiedyś też byłam jednym z tych nieszczęśników. :(.
Bo świt jest piękny tylko wtedy kiedy nie musisz wstać a chcesz ewentualnie dopiero się kładziesz.