WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

niedziela, 17 lutego 2013

Kobieta w Shalimarze - nowy obraz dla Mon Credo

Pora odkryć karty.
Tak, maluję teraz w Shalimarze Guerlaina - zapachu legendzie.

Kamień milowy sztuki perfumiarskiej, wymyślony w 1925 roku przez wielkiego Jacques'a
Guerlaina. Legenda głosi, że perfumy powstały w hołdzie dla nieszczęśliwej miłości indyjskiego cesarza Chah Djahana do Mumtaz Mahal. Kiedy umarła (przy porodzie jego 14stego dziecka), nieszczęśliwy władca (podobno osiwiał w ciągu jednej nocy) w ogrodach Kaszmiru zbudował (co trwało ponad 20 lat - 1632 - 1654) mauzoleum Taj Mahal, ogłoszone jednym z Siedmiu Cudów Świata.

Shalimar jest zapachem bardzo słodkim (w jego produkcji pierwszy raz użyto waniliny - sztucznego odpowiednika wanilii), ja odbieram go jako esencjonalny, mocno orientalny w charakterze, ponadczasowy, niezwykle "ubierający", przewijają się nuty drzewne, paczula, kadzidło, nawet skóra.

Flakon na szczęście od niedawna przypomina wcześniejsza wersję w kształcie fontanny.


Dlatego sylwetka na moim obrazie też ma coś z flakonika.


Chciałam uniknąć hinduskich klimatów - zależało mi na tym, by postać, choć nawiązująca do Art Deco, była jednak nowoczesna, nawet prowokująca. Bo i Shalimar nie jest zapachem, obok ktorego można przejść obojętnie.
Ten rodzaj zapachowego uwodzenia może się nie podobać, w moim pojęciu jest dość ostentacyjny, ale klasy mu się nie odmówi (oczywiście z wyjątkiem mojego męża).


Dłonie - muszą być wymowne w geście.
Talia ściśnięta gorsetem.
Oczywiście pończochy.


Teraz jestem w trakcie wyboru kolorów - granatowoniebieski jak lapis lazuli, świecący.
Włożyłam kobiecie rekawiczki - jak u Rity Hayworth.



Teraz czekam na światło dzienne i wyekspediowanie Gucia do przedszkola, żeby zdecydować, co dalej.
Wiem na pewno, że będzie złoto.
I - jeśli mi się uda - dwa piękne obiekty po bokach.
Potrzebuję jutro duuużo weny i szczęścia.

PS. Na koncu napiszę, że Wojtek nazywa Shalimar "starymi spudrzałymi naleśnikami na zjełczałym tłuszczu".
Z kim ja mieszkam.

19 komentarzy:

  1. Mogę Ci przesłać dla W. Tonino Lamborghini com go kiedyś nieopatrznie na Xperfume w promocji kupiła. Zabija smrodem długotrwale i na wieki. Z każdą nutą coraz gorzej.
    A obraz - podziwiam Twoją kreskę. Lekka i precyzyjna, super

    Saga

    OdpowiedzUsuń
  2. Ma klimat.
    Te Twoje kobiety zawsze są takie symbolicznie smukłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Symbolicznie? Ciekawa jestem, czemu tak je odbierasz. Czasem "odczytanie" obrazu przez kogoś z zewnątrz daje wiele do myślenia.
      Ale, powiem ci, że mam ochotę na pełne kształty. Dojdzie i do tego.

      Usuń
  3. Sago, dziękuję, nie skorzystam. Mam aż za dużo "smrodów", które obierają Mu dech (i rozum).
    Co do kreski - zawsze mi szkoda, kiedy znika pod farbą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podglądająca przez Dziurkę od Klucza17 lutego 2013 15:13

    Wiedziałam, że to będzie Shalimar. :-D Jak tylko zobaczyłam szkic.
    Jeszcze mi po chwili przyszedł do głowy Classicue, więc niecierpliwie czekałam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło! Classique też bym chętnie namalowała, tylko nie ma go w Mon Credo. Mam nadzieję, że teraz też będziesz czekać.

      Usuń
  5. Nie wiem co mam zrobić z geometrią tej postaci. Jest (póki co) spiczasta, ostrokątna, symetryczna, myślę że za tymi drobnymi, delikatnymi ustami kryją się duże, kwadratowe zęby, bardzo równe i białe.
    Shalimar na mnie i dla mnie jest zapachem miękkim i amorficznym
    może nawet naleśnikowym.
    Nie koresponduje mi z ta kanciastością- pociągającą tak swoją drogą.
    I tyko nie wiem dlaczego ta zdyscyplinowanie matematyczna postać kojarzy mi się z Alfonsem Muchą.
    Toż ani kwiatów, ani powłóczystości, ani secesji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że się chociaż z Muchą kojarzy.
      Widzisz, Rybko, jak ciekawie. Dla mnie owa kanciastość jest przykryta miękkością linii.
      Ale będą elementy "zmiękczające" - choć nie w oczywisty sposób.
      Zależało mi na nowoczesności, żeby podkreślić ponadczasowość zapachu, który, nawiasem mówiąc, jest dla mnie zapachem wyniosłym, mimo słodyczy, jakby niedostępnym.

      Usuń
    2. To kobieta ubrana przez Paula Poireta - stylizowany orientalizm tuż sprzed I wojny , który przerodzi się w geometryczną modę lat 20 .
      Teraz nie przypomina już żuka , ale amforę .
      Myślę Rybko , że Mucha z powodu miękkiej mimo wszystko linii , wysmukłości i cienkości , asymetrii w symetrii , potencjalnej wężowości ruchów tych delikatnych kończyn .

      Usuń
    3. Parabelko, cóż ja mogę dodać? Nic! Chylę czoła przed twoim znawstwem i w razie czego będę się konsultować - gdybym miała jakieś formalne wątpliwości.
      Dziękuję, wielka to przyjemność przeczytać tak wnikliwy komentarz.

      Usuń
    4. Jeżeli mogłabym być w czymkolwiek pomocna zawodowej artystce , to byłby to zaszczyt dla mnie :)

      Usuń
  6. Po Shalimar głupieję - dla mnie to "sok z żuka" :-) I ta kobieta taka żuczana jest... jak zmrużyć na chwilę oczy :-)
    Błękit i złoto, cacko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nawet wiem, JAKI żuk, ale głośno nie będę rozwijać tego tematu.
      A więc nie! Nie jest żuczana! Proszę nie mrużyć oczu!

      Usuń
  7. Wojtek po prostu scharakteryzował Shalimara jako zapach gourmand:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet "gourmand" zabrzmiałoby dla mnie jakoś tak obelżywie w Jego ustach (jeślibym sobie to wyobraziła), jestem pewna.

      Usuń
  8. Nie lubię Shalimara edp, dla mnie to rozgrzane na słońcu dętki, nafta, skórzana kurtka przyniesiona po latach z garażu i pety, a to wszystko przysypane starym talkiem do ciała, o! :/

    OdpowiedzUsuń
  9. O, właśnie. Dlatego uważam Shalimara za zapach kuszący- mnie twój opis wabi mnie znacznie bardziej, niż oficjalne opisy nut.
    To gdzie ten garaż?

    OdpowiedzUsuń
  10. Spudrzałe naleśniki na zjełczałym tłuszczu... Ukłony dla W. :)
    Chyba idę poszperać w starych próbkach. Ale mam taki katar, że chyba i tak nic nie poczuję ;)
    Dobrego dnia,
    tri

    OdpowiedzUsuń