WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

środa, 11 grudnia 2013

Panienka M. - początek

Właściwie początek już był, ale ołówkowy.
Teraz czeka mnie mokra robota.
Pędzelek z wystrzępionego z Lidla zamieniłam na cieniutki, angielski Winsor & Newton, wycisnęłam farbę i...

...jak nagle zegar nie zazgrzyta przed biciem (pierwszy zawał), jak Wojtek nie kichnie (drugi zawał), że nie wspomnę o wstrzymywaniu oddechu przy cyzelowaniu pęcin i krzywiźnie krawędzi łydek i dłoni.
Dla zainteresowanych - żeby uzyskać zadowalającą biel, musiałam nałożyć 18 warstw farby.
Stresująca robota, bo za każdym razem wymagająca precyzji. Tu nie może być pomyłki.

M. to kobieta, która mimo nieprzeciętnej urody (styl Audrey Hepburn) nie lubi błyszczeć, jest tą osoba, która robi zdjęcia i trzyma aparat, a nie daje się uwieczniać, sprawia wrażenie kruchej i delikatnej, ale mam wrażenie, że drzemie w Niej wielka siła. Inteligentna, kobieca, interesująca.
Gdyby przyszłoby mi ją określić jednym słowem, powiedziałabym - marzycielka.

Na razie o obrazku wiem tylko, że sylwetka ma być ubrana w konkretną suknię w stylu haute couture Diora, czarną z asymetrycznym, kwiatowym haftem. Który wypracuję później.


Początkowo M. zdecydowała się na otoczenie w postaci włoskiego miasteczka, ale w rozmowie zdradziła, że jest ciekawa, jak wyglądałoby moje wyobrażenie. Tymczasem byłoby ono znacznie różniące się - bo nie budynki, tylko natura. Może park? Urwisko nad brzegiem morza, z sosnami, przez które prześwieca bezmiar wody? Tajemniczy las, zamglony?
To dało Jej do myślenia - czekam na odpowiedź, co dalej.

Śpieszę też zameldować, że za mną i mężem kolejna wizyta u psychologa. Gustaw znakomicie wypełnił - przez cały tydzień - zadanie z przebieraniem się w dresik na czas. Ani razu po epizodzie ze stawianiem mi plusów podobny się nie pojawił - a pani psycholog miała, jak przypuszczałam, podobne do Szanownych Czytelników (a potem i moje), zdanie.
Ustaliliśmy nowe zadanie - dostaliśmy różne ćwiczenia, w tym na koncentrację, które będziemy ćwiczyć z synkiem przez min. 10 minut o tej samej godzinie codziennie.
Gustaw mile mnie zaskoczył - nie tylko wszystko wykonał prawidłowo, ale nie próbował dyskutować z ustalonymi zasadami. Aż rwał się do kolejnych ćwiczeń i nazwał mnie "czarodziejką" (to przez chusteczkę, której używamy).
Ponadto czas przebierania się w dresik został skrócony - tu protestował, ale kiedy wytłumaczyłam Mu, że doskonale sobie radzi z dłuższym czasem i jestem przekonana, że będzie mistrzem w krótszym - bez gadania wykonał. I bez żadnej dyskusji.
Gucio bardzo potrzebuje sukcesu, a to, co dzieje się w domu, przeniesie do przedszkola - tak mówi psycholog.
Dziś "jego pani" specjalnie zeszła do mnie, żeby oznajmić, że zachowywał się doskonale.
Ale też wiem, co robić, gdyby stało się inaczej.


I tym optymistycznym akcentem żegnam się, pachnąc czarną porzeczką i różą (Diptyque Cień w Wodzie).

19 komentarzy:

  1. Trzymam dalej kciuki :) i czekam na ciąg dalszy Panienki - new look Diora jest piękny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - szkoda, że M. odmówiła ubrania rączek w rękawiczki. Ciekawa jestem, co zdecydowała...

      Usuń
    2. Też od razu pomyślałam o new look, jak tylko zobaczyłam w swoim blogrollu miniaturkę ilustracji wpisu. :) Fajnie jest wiedzieć, że się nie pomyliłam. [ą, ę i ekhę ;) ]. W ogóle jestem zdania, że Twoje Panienki [jakkolwiek to brzmi...] są konsekwentnie urocze oraz takie.. kobiece. ;) Póki co mam wrażenie, że nad M. w diorokiecce unosi się duch Jana Marcina Szancera. :)

      Także trzymam kciuki za terapię Gustawa!

      Usuń
    3. Kapelusz !!!

      Usuń
    4. Kapelusz...ale ja nie widzę M. w kapeluszu.
      Duch się unosi, a jakże. Panienki są pełne wdzięku w geście, jak baletnice. Co prawda namalowałam dwie inne, i też były panienkowe - taka kobiecość szorstka, na swój sposób intrygująca

      Usuń
  2. Nieustanny Qual der Wahl. Owies vs.siano.

    wygugluj Giardino delgli aranci santa sabina (jedna z moich najukochańszych rzymskich miejscówek), jedno zdjęcie wkleiłam Ci na FB.

    i wracam do pracy ; )
    Dag.

    OdpowiedzUsuń
  3. i perły na szyję. zamiast rękawiczek. jeśli można : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam! Mam! Mam pomysł - ale jaki! Jestem genialna!
    O tych perłach to Ty mówiłaś, klientko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och nie, odwołuję - to był beznadziejny pomysł
      Jaka szkoda....

      Usuń
  5. tak to ja, klientka : ) perełki moje uwielbiam. Mogłabym je nosić do wszystkiego, zawsze.
    Dag

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego...ten...białe perły, biała szyja...
      Klops

      Usuń
    2. Czarne perły , albo czarna aksamitka z perłą . Albo medalionem .

      Usuń
    3. To wszystko do ustalenia. Boję się, że czarne perły będą wyglądać jak koraliki. Medalion - może być faktycznie ciekawy. Albo kwiat z aksamitką typu obróżka.

      Usuń
  6. Tu Rejcz.
    Gratuluję działań z Guciem. Przemilczałam poprzedni post, ze względu, iż dzieci nie posiadam postrzymałam się od wyrażania opinii. Dzieci dalej nie psoiadam ;), ale nie powstrzymam się od powiedzenia tutaj choć tego co myślę - nie rady. śłusnzym wydaje mi się coś zwyczajnego i ludzkiego, że to normalne, że na dziecku w domu skupiona jest niemal cała uwaga, a w grupie dziecko nagle ją traci, bo są inni. Odnalezienie się w grupie bywa dla wielu dzieciaków, wrażliwych rudne. Sama wiem co mówię. I mam takie przeczucie, że to będzie chodziło "tylko" o to. Że nie ma nic ponadto, i że fakt iż nad tym pracujecie z fachowcem już jest krokiem milowym, a mozę okazać się rozwiązaniem problemu raz na zawsze. Naturalne, że nie natychmiastowo, ale to szalenie właściwa droga, którą nie każdy obiera. Albowiem nic nie naprawi się samo, o czym Ty wiesz. Ogółem, młody człowiek mający sensowne mądre wsparcie jest silniejszy i tym sposobem wierzy w siebie i nabiera pewności, uczy się. Tak mi się to jawi. Nie jestem ekspertem. Ot chciałąm Wam pogratulować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rejcz, dziękuję, ale mam wrażenie, że taka powinna być norma - zwrócenie się do specjalisty, zawodowca w końcu, jeśli widać, że są problemy. Tym bardziej w przypadku dziecka - tu nie ma mowy o eksperymentach - a nuż się uda, bo dla dziecka czas płynie inaczej ( w sensie braku wyobraźni, jeśli chodzi o przyszłość). Ja uważam, że to, o czym piszesz, może być problemem pierwszoplanowym, ale biorąc pod uwagę to, że Gustaw zawsze miał inne tempo rozwoju i w ogóle jego rozwój wyglądał inaczej, niż u dzieci - i tu typuję źródło problemu (też pewnie nie ostatnie). Wiele rzeczy wychodzi zresztą "w praniu", podczas ćwiczeń, które pokazują złożoność zjawiska pt. "Niegrzeczny Gustaw". Uwierz mi na słowo, że to, co widzimy, jest bardzo zaskakujące. Dlatego cotygodniowe spotkania z P. psycholog (pachnącą Poeme Lancoma) są nie do przecenienia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wierzę Ci - i wierzę w taką pomoc. Moim wpisem chciałam pokazać, że też tak uważam, że to własnie powinna być norma, bo widzę niestety że w innych przypadkach nie jest. Dlatego tak się Cieszę, że dla Was jest. To po prostu bardzo pozytywna droga działania.

    Poeme mnie uspokajało od zawsze nomen omen. :)
    ściskam Rejcz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, tak. Dziękuję!
    A ja ze smutkiem skonstatowałam, że czas Poeme dla mnie minął

    OdpowiedzUsuń
  10. Po CI sie pryskać tzw "dojrzałą babą", minęło, było, do widzenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bywają ciekawsze zapachy
    Kaola

    OdpowiedzUsuń