WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 9 lipca 2015

Odeur 71 - premiera!

Muzyka!


Szanowni Państwo - wczoraj przed zaśnięciem wymyśliłam sobie ostateczną formę "portretu" Odeura 71.
Wykombinowałam mianowicie, że zlikwiduję prawie całkiem sałatę, przykrywszy ją... czerwoną gaśnicą.



Ale skrzecząca rzeczywistość z jej organizacyjnymi sprawami, nie cierpiącymi zwłoki, spowodowała, że malowanie zaplanowałam na dziś wieczór.
Jednak... coś mnie tknęło, i napisałam do przyszłej Właścicielki, wysyłając Jej zdjęcia całości - i dostałam natychmiastową odpowiedź : "Niczego nie zmieniaj!" plus oddzielnie trzy wykrzykniki.
No dobrze - skoro tak - a niewiele brakowało, byście Państwo już nie zobaczyli dzisiejszych zdjęć.

Wojtek się potwornie złości, kiedy przemalowuję, a czasem zamalowuję obrazy - "Co ty zrobiłaś! Tak było ładnie! To mnie za wiele nerwów kosztuje!"

Wracając do Odeura - jest, kolokwialnie rzecz ujmując, porąbany.
"Podłoga" (bo to wnętrze jest) - srebrna


W okienku - księżyc czy słońce? A może - nie bójmy się tego słowa - dziura? Do innego wymiaru?



Faktury uzyskane za pomocą tańca na szmacie położonej na dykcie udały się odpowiednio


No i wreszcie - czas na całość


Przyznam się, że pierwszy raz trafił mi się tak stanowczy protest, dotyczący zostawienia obrazu w takim stanie, jak jest - no więc dobrze. Zgadzam się.

Jutro powinnam w zasadzie zrobić premierę Antylopy - ale czy zdążę? Wszak czeka mnie wyjazd - już po południu!


Ach, zacieram ręce! Dykty przycięte, farby spakowane, i w ogóle.
Jest w dechę.

1 komentarz: