WSZYSTKIE OBRAZY, KTÓRYCH NIE MALUJĘ NA ZAMÓWIENIE, SĄ NA SPRZEDAŻ

czwartek, 16 kwietnia 2020

Czerwony przycisk wk...enia

Moi bohaterowie siedzą na balkonach. Facet już zrezygnował z flirtu z sąsiadką, chociaż ona, w dobie izolacji, nie miałaby nic przeciw umizgom "wujaszka". Ale jemu się już nie chce.
Chyba się trochę obraził, bo ta paniusia, choć bez twarzy, strasznie zadziera nosa (którego też nie ma). Ale ma NOGI.


A jeżeli... oni się znają? Aż za dobrze?
Dygresja : miałam kolegę w liceum, którego rodzice zrobili mu świetną niespodziankę na osiemnastkę.  Jeszcze nie otworzył oczu, a oni już stali przy jego łóżku - "Chcieliśmy ci coś powiedzieć... czekaliśmy z tym do twojej pełnoletności, dla twojego dobra. Rozwodzimy się".


Kolega był ekspertem od oceniania obcości w "związkach". Twierdził, że o kompletnym uwiądzie nie świadczy to, że każdy z małżonków ogląda telewizję u siebie w pokoju - lecz jeśli każde z nich patrzy w ten sam program.


Ileż to razy denerwujący jest "ten drugi/a", ale trzeba zmilczeć, bo :
- dzieci słyszą
- jesteśmy dorośli i umiemy nad sobą panować
- to i tak nic nie da
- etc
Tymczasem na moim obrazie rozwiązanie się znalazło.






Jeżeli oto pani po prawej się wścieknie, ma do dyspozycji czerwony przycisk, dzięki któremu może siebie albo towarzysza po lewej wystrzelić w kosmos. Ma to skutki uboczne, niestety. Nie przypadkiem przycisk wygląda jak kropla krwi a moi bohaterowie mają głowy jak po wybuchu.




Co do samego obrazu. Zwróćcie uwagę na to, że większość obrazów (malarzy) współczesnych, figuratywnych (nie abstrakcyjnych)nie tylko nie ogranicza, lecz mnoży elementy. Jak w stylu ubierania : można minimalistycznie, postawić na mocny główny akcent, reszta dopełnia tła. Albo - hulaj dusza! Flaki, kicz, Matka Boska, zwierza, kolory, jaskrawość, p...a w kwiatach i zasmażka.
U mnie króluje eliminacja.
Dwa punkciki w okienku.
Kto patrzy?
Kot? Człowiek?


Szarość i miękkie przejścia. Siadam przed sztalugami z obrazem i się cieszę, bo na obrazie cienie, przecież namalowane dzięki nowej technice, łudząco przypominają prawdziwe.




 Plamki światła wzięłam wprost z pracowni. W oknie wisi kula z lusterek i rzuca jasne świetlne kropeczki.
No i linie, ludzie. Kocham pracować nad liniami, bawić się ich ostrością, dynamiką, określać nimi sylwetkę - tylko tyle używając, ile muszę, nie więcej.
Coraz lepiej mi się maluje.

7 komentarzy:

  1. Zdjęć ni ma :(

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie są ;) W ogóle wróciłem ostatnio do Twoich starych wpisów, do archiwum (rok 2012 na chwilę obecną), cudne te historie, nic a nic się nie zestarzały (pamiętasz gropułę, albo pranie żagla?). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie to miłe. Ja nie sięgam do dawnych wpisów. Jeszcze nie mogę tego zrobić. Sprawiłes mi wielką przyjemność, Gryxiu!

      Usuń
    2. Wszystko w porządku u Was? Każdy Twój wpis to jest majstersztyk, powinnaś książki pisać, serio piszę, bez grama wazeliny (choć jak swoje stare komentarze przeglądam, najchętniej sam siebie lałbym po pysku - takie to niezgrabne i słodko-pierdzące, no wazeliniarstwo - rzekłby ktoś z boku paczonc) ;) No nic, trudno. Pozdrawiam!

      PS. Nie zwariowaliście całkiem od tego "nauczania online"? :P

      Usuń
    3. Dziękuję <3 tak, staram się, żeby każdy wpis był oddzielną częścią. Nauczanie online do Świąt było trudne, bo zaskakujące, nauczyciele też badali teren, mam wrażenie. Teraz jest ok, ale też piąta klasa dla mnie jest jeszcze do ogarnięcia, bo nie ukrywam, że muszę się znacznie bardziej przyłożyć niż przy szkole na wynos.

      Usuń
  3. Zdjęcia znikają i się pojawiają, dziwna sprawa...

    OdpowiedzUsuń